WARSZTATY ARTYSTYCZNE DOBIEGŁY KOŃCA – MUSZKOWO I DOBIEGNIEW
Ostatnie warsztaty artystyczne pt. „Sztuka ludowa – narzędzie w ochronie tradycji” za nami. Kobiety z obszarów wiejskich spotkały się w Muszkowie koło Krzeszyc oraz Dobiegniewie. Warsztaty przebiegały w miłej atmosferze, co sprzyjało zacieśnianiu więzi między uczestniczkami. W trakcie warsztatów miały przyjemność uczestniczyć w warsztatach z decopuge: ozdabianie drewnianych ramek, świątecznych zawieszek, florystycznych: robienia świątecznych stroików, wyrabiania świec z wosku pszczelego.
Każdej z uczestniczek dopisywał dobry humor, warsztaty rozpoczęły się od poczęstunku ciastem i kawą, herbatą, w trakcie przerwy między kolejnymi warsztatami był obiad, na koniec warsztatów każda z uczestniczek otrzymała wykonane przez siebie dzieła. Wśród uczestniczek warsztatów były założycielki Stowarzyszenia Gospodyń i Gospodarzy wsi Słowin, które chętnie udzieliły nam wywiadu na temat swojego stowarzyszenia.
Stowarzyszenie Gospodyń i Gospodarzy wsi Słowin
W trakcie rękodzielniczych warsztatów organizowanych w Dobiegniewie, miałam przyjemność poznać założycielki Stowarzyszenia Gospodyń i Gospodarzy wsi Słowin : Marzenę Madej, Danutę Madej, Agnieszkę Budę i Danutę Waszkiel. Panie chętnie podzieliły się ze mną informacjami na temat stowarzyszenia, tego jak połączyły przyjemne z pożytecznym.
Co Panie zmotywowało do założenia Stowarzyszenia ?
Brak w Słowinie imprez organizowanych cyklicznie, chęć integracji społeczeństwa Słowina, zwłaszcza młodzieży, chęć niesienia pomocy potrzebującym.
Jak się narodził pomysł założenia Stowarzyszenia ?
Chciałyśmy wyjść gdzieś na sylwestra, ale nigdzie w okolicy nie było organizowanej zabawy z tej okazji. W tym momencie wpadłyśmy na pomysł, że same zorganizujemy taką imprezę. Za zebrane pieniądze kupiłyśmy wyposażenie do świetlicy w postaci kompletu naczyń.
Jakie działania wykonują Panie w celach statutowych ?
Organizujemy cykliczne imprezy: Andrzejki, bal karnawałowy, dzień wiosny, dzień dziecka, ognisko na zakończenie lata. Stowarzyszenie istnieje półtora roku, nasze rozmówczynie realizują się działając na rzecz swojej wsi.
Aneta Domagała
Na warsztaty do Muszkowa przyjechała Pani Alicja Smolińska 67 lat z Przemysławia gmina Krzeszyce, gdzie mieszka od 40 lat, a życia na wsi nie zamieniłaby na nic innego. Na warsztaty Pani Alicja zabrała ze sobą kilka przepięknych obrazów wyszytych przez siebie. Poniżej przedstawiamy wypowiedź Pani Alicji o swojej pasji.
Od 5 lat zajmuję się wyszywaniem obrazów. Jeden obraz to praca na 3-4 miesiące. Używam metody haftu krzyżykowego. Sugeruję się gazetami, w których są rozrysowane obrazy, liczę kratki i w taki sposób dobieram kolory nici. Można kupić kanwe, na której jest wszystko rozrysowane. Ja wybrałam trudniejszy sposób pracy, staram się wyszywać tak, aby oddać to, co malarz ukazywał w obrazie. W swojej kolekcji mam już wyszyte obrazy Matejki, Orłowskiego czy Wyspiańskiego. Takie rzeczy mnie pasjonują nie lubię kiczu. W domu mam jadalnie, na którą wszyscy mówimy „Koński kącik”, bo dwie ściany mam obwieszone samymi obrazami z końmi.
Przy wyszywaniu bardzo się relaksuje musze mieć cisze i spokój. Na koniec dnia jak już wszyscy idą na swoje pokoje a mąż kłuci się z politykami ja wtedy siadam i wyszywam. Niestety nikt z mojej rodziny nie przejął zapału do wyszywania ani córka ani wnuczka.
Swoich obrazów nie sprzedaje, jedynie czasami komuś dam w prezencie. U córki i wnuczki wiszą na ścianach po wyszywane obrazy. A resztę obrazów zostawiam sobie, to jest rzecz nieoceniona. Gdybym wyceniła wartość tego obrazu, swoją włożoną pracę to nikt takich pieniędzy nie zapłaci.
Mam jeszcze inne hobby zbieram najróżniejsze mosiężne figurki, najlepiej, aby były starsze. Mam ogromny zbiór, wyciągam ze starych kątów, skąd tylko się da, szukam ich na giełdach oraz po znajomych. Kolejną moją pasją są książki, mnóstwo książek.
Jestem już na emeryturze, mam troje wnuków, z którymi jestem zaprzyjaźniona na stopie przyjacielskiej, mówią do mnie po imieniu ze wszystkimi dobrymi i złymi sprawami przychodzą do mnie. Żyjemy w takiej atmosferze typowo rodzinnej. Nikt nie je obiadu, kolacji, śniadania sam, musi być cała rodzina. Stara domowa tradycja.
dziękuję za rozmowę
J. Nadborska
GALERIA: