Lubuska Izba Rolnicza » Archiwum bloga » ZOSTAĆ ROLNIKIEM TO RODZAJ POWOŁANIA
Główna » Aktualności, Targi rolnicze i dożynki

ZOSTAĆ ROLNIKIEM TO RODZAJ POWOŁANIA

Autor: Red. dnia 18 grudnia 2014

Przedstawiamy rodzinne gospodarstwo Państwa Teresy i Zdzisława Janas ze Skwierzyny. Państwo Janasowie mają dwie córki i czworo wnuków: (2 dziewczynki i 2 chłopców). Pan Zdzisław jest Wiceprzewodniczącym Międzyrzeckiej Rady Powiatowej LIR, gdzie reprezentuje rolników z gminy Skwierzyna od samego początku, od pierwszej kadencji Izby. Gospodarstwo Państwa Janasów brało udział w konkursach dot. bezpieczeństwa i estetyki. Jest laureatem konkursu „Bezpieczne gospodarstwo rolne” na szczeblu wojewódzkim. Pan Zdzisław jest laureatem drugiej edycji Lubuskiego Złotego Kłosa, statuetki przyznawanej przez Lubuską Izbę Rolniczą i Lubuskie Forum Rolnicze.

Proszę opowiedzieć o historii, o początkach swojej działalności rolniczej.

Rodzice byli rolnikami, mieli gospodarstwo, w którym pomagałem od najmłodszych lat. Prawdziwą „przygodę” z rolnictwem rozpocząłem w 1980 roku. W tym roku zwolniłem się z zakładu państwowego i zacząłem wspólnie z rodzicami pracować na roli jako współwłaściciel, ponieważ sami już nie dawali rady. Sześć lat później rodzice przepisali gospodarstwo na mnie. Było to tradycyjne, 16-to hektarowe gospodarstwo, w którym uprawiało się wszystkiego po trochę. W tym czasie popularną była uprawa lnu, którego sialiśmy ok. 5 ha. Mieliśmy 2 konie, 3 krowy, ok. 15 szt. młodego bydła opasowego oraz w kooperacji z PGR-em prowadziliśmy hodowlę warchlaków. Co 3 miesiące sprzedawaliśmy 50-60 warchlaków, w rozliczeniu otrzymywaliśmy paszę na następny rzut. Był to opłacalny kierunek dlatego część prosiąt kupowaliśmy na targowiskach w pobliskich miejscowościach.

Na jakim areale Pan gospodaruje i jakie są tu warunki gospodarowania?

Po przejęciu gospodarstwa cały czas stopniowo powiększałem jego areał, dokupując ziemię od rolników indywidualnych oraz od gminy. Mieszkaliśmy wówczas na terenie miasta i tu prowadziliśmy hodowlę trzody, na której dalszy rozwój już nie było warunków. Wraz ze zmianami infrastruktury miejskiej coraz większe były trudności związane z przejazdami sprzętem rolniczym, kombajnem, z dowiezieniem siana i słomy. Brak możliwości dalszego rozwoju oraz zwiększające się problemy transportowe były powodem podjęcia w 1990 roku decyzji o przeniesieniu siedziby gospodarstwa po drugiej stronie Warty, gdzie od podstaw wybudowaliśmy wszystkie obiekty i dom mieszkalny. Pierwotnie w planach była chlewnia na 15 macior i 300 tuczników. Mieliśmy już pozwolenie na budowę, ale był to okres reform Balcerowicza – zmienne i wysokie stopy procentowe, brak tanich kredytów i sytuacja wymusiła zmianę decyzji. Chlewnia została przekształcona na magazyn zbożowy na 450 ton. W 1992 r. dostawiłem jeszcze silos zbożowy na 60 ton ponieważ w tym czasie miałem już 80 ha. I od tej pory gospodarstwo specjalizuje się i rozwija w produkcji roślinnej. Wtedy nie była to łatwa decyzja. Dzisiaj, z perspektywy czasu, biorąc szczególnie pod uwagę te „świńskie dołki” – jestem z tej decyzji zadowolony.

W 2002 r. dokupiłem od ANR jeszcze 43 hai obecnie gospodaruję na 136 hektarach: 123 ha to grunty własne i 13 ha dzierżawię od osób prywatnych. Są to ziemie położone w dolinie Warty, większość narażona na zalewanie ponieważ na tym odcinku nie ma wału ochronnego. Jedynie te 43 ha w Świniarach, odległe o 5 km, są chronione wałem, działa tu też przepompownia.

Na tych terenach występuje duża mozaikowatość gleb, np. na jednej działce o powierzchni 20 ha są gleby od klasy III do VI. Najczęściej na jednym kawałku gleby są w klasach od III do V. W całej dolinie Warty gleby są ciężkie, zlewne. W obrębie Skwierzyny uprawa ich jest w miarę dobra. Natomiast w Świniarach gleby są bardziej ilaste, kleiste i uprawa ich jest trudna i ciężka. Dlatego też kupiłem pług ażurowy, który ułatwia przeprowadzenie orki.

Jak wygląda struktura zasiewów, i uzyskiwane plony?

Jak już mówiłem, aktualnie łącznie z dzierżawą mam 136 hektarów, z tego 129 ha gruntów ornych i 7 ha łąk. W tym roku miałem zasiane 42 ha rzepaku, 45 ha pszenicy ozimej, 32 ha jęczmienia ozimego i 10 ha pszenżyta ozimego.

Z uzyskanych plonów w bieżącym roku jestem zadowolony. Obecnie mamy do dyspozycji bardzo dobre odmiany rzepaku, dlatego też wydajność się poprawiła. Są kawałki ziemi, na których uzyskuje się 5 ton rzepaku z hektara. Średnia wydajność rzepaku wyniosła 42-43 q/ha. Pszenica plonowała na poziomie 70 q/ha, jęczmień 67-68 q/ha, pszenżyto 60 q/ha.

Siano i słomę sprzedaję do Woodwaste, Sp. z o.o. w Przytocznej, firmy zajmującej się produkcją pelletu z biomasy. Na dostawę mam podpisaną umowę.

Jak wygląda Pana park maszynowy?

Ciągniki, kombajn i ważniejsze maszyny w gospodarstwie udało mi się odnowić. Mam 4 ciągniki o mocy powyżej 100 KM, kombajn zbożowy, prasę rolującą, opryskiwacz ciągany, rozsiewacz nawozów 2-talerzowy, rozrzutnik obornika, kosiarkę rotacyjną dyskową, ładowarkę do załadunku zboża i kompletny sprzęt do uprawy roli.

Czy korzystał Pan z dofinansowania unijnego?

Dzięki dofinansowaniu ze środków unijnych kupiłem nowy sprzęt do gospodarstwa, stary wymieniłem na lepszy, wydajniejszy. Korzystając ze

wsparcia z działania PROW 2007-2013 „Modernizacja gospodarstw rolnych” w 2009 r. kupiłem kombajn zbożowy New, ciągnik o mocy 130 KM, opryskiwacz ciągany o pojemności 2300 litrów i pług obrotowy ażurowy 4-skibowy.

W 2010 r. była wielka powódź. Woda zalała mi całe gospodarstwo. Poniosłem straty również w majątku trwałym, dlatego w ramach przyznanej pomocy z działania „Przywracanie potencjału produkcji rolnej zniszczonego w wyniku klęsk żywiołowych oraz wprowadzanie odpowiednich działań zapobiegawczych” kupiłem agregat uprawowo-siewny. W działaniu tym refundacji podlegało 90 % kosztów kwalifikowanych.

W 2009 r. nie wykorzystałem całego limitu pomocy z modernizacji gospodarstw, dlatego w 2010 r. z tego działania kupiłem jeszcze prasę rolującą. Natomiast w 2012 r, za własne środki kupiłem ciągnik o mocy120 KM. Na użytkach zielonych realizuję program rolnośrodowiskowy.

Jak obecnie wygląda opłacalność produkcji roślinnej ?

Można mówić o opłacalności w produkcji roślinnej jeżeli jest wydajność z hektara i odpowiednia cena za produkt. W tej chwili opłacalność spadła, ponieważ ceny zostały obniżone, a zboże w tym roku jest słabszej jakości, nie osiągało się parametrów jakościowych które decydują o cenie. W rezultacie często sprzedawaliśmy jako zboże paszowe. Rolnicy więc uzyskiwali faktycznie ceny dużo niższe niż były podawane. W obecnym czasie, przy dobrej wydajności, najważniejszym jest jakość zboża ponieważ zboża paszowego jest ogólnie nadmiar i jest ogólnoświatowa tendencja spadkowa jego cen. Ceny zbóż są również obniżane ze względu na rozwój uprawy kukurydzy na ziarno.

Czy ktoś jeszcze pomaga w pracach polowych ?

W tej chwili w prowadzeniu gospodarstwa pomaga mi zięć. Wcześniej sezonowo, w okresie żniw, korzystałem z pomocy jednej osoby ponieważ ja pracuję na kombajnie, a jednocześnie trzeba zebrać słomę i wykonać podorywki bo terminy agrotechniczne gonią.

Czy w tym rejonie występuje problem szkód łowieckich ?

Obecnie dziki podchodzą aż pod zabudowania, co do tej pory się nie zdarzało. U mnie (szczęśliwie) większych szkód nie wyrządziły, dlatego
nawet nie wnioskowałem o ich oszacowanie. U innych szkody były znaczne, i rolnicy ci narzekają, ponieważ koło łowieckie wypłaca odszkodowania za niskie w stosunku do poniesionych strat. U mnie w ostatnich latach w rzepaku szkody wyrządzają łabędzie, a w ubiegłym roku i obecnym coraz bardziej jesienią rzepak niszczą bobry. Jedna bobrza rodzina robi tamy przez co zalewane są oziminy, natomiast druga, żerująca na Kanale Świniarskim, wychodzi – zjada oraz wyrywa rośliny rzepaku i zanosi do żeremia. W związku z tym złożyłem wniosek do Rejonowego Dyrektora Ochrony Środowiska i czekam na oszacowanie szkód.

Jakie ma Pan plany na przyszłość związane z gospodarstwem ?

Zamierzam jeszcze zainwestować w wagę samochodową 60-tonową ponieważ w gminie Skwierzyna nie ma gdzie zważyć samochodu podczas sprzedaży zboża. Trzeba jeździć aż do Przytocznej. Planuję również zakupić rozsiewacz do nawozu. Jeżeli będzie taka możliwość, to powiększenie gospodarstwa. W okolicy nie ma wolnych gruntów Agencyjnych, jedyną możliwością jest zakup od prywatnych właścicieli. Widzę taką ewentualność ponieważ w PROW-ie na lata 2014-2020 jest przewidziana płatność dla rolników przekazujących małe gospodarstwa innemu rolnikowi. Myślę też o instalacji ogniw fotowoltaicznych o mocy 5 kW na dachu budynku mieszkalnego. Jeżeli otrzymam dofinansowanie to przystąpię do realizacji inwestycji.

A następca ?

Mam możliwość przekazania gospodarstwa następcy – dla córki i zięcia. Póki co muszę gospodarować w związku z 5-letnim zobowiązaniem dotyczącym przyznanych środków pomocowych na zakup sprzętu. Zgodnie z wymogami przejmujący gospodarstwo musi spełniać takie same warunki jakie wymagane są przy przyznawaniu wsparcia.

Będąc delegatem LIR od I kadencji brał Pan udział w wyjazdach studyjnych jeszcze przed-, jak i po wstąpieniu Polski do UE. Jak wygląda nasze rolnictwo na tle rolnictwa na Zachodzie ?

W okresie przed wstąpieniem Polski do UE byliśmy pod wrażeniem rolnictwa na Zachodzie. Polscy rolnicy zazdrościli że ich koledzy mają taki sprzęt i mają dopłaty. Obecnie, można powiedzieć, nasze rolnictwo zrównało się. Może nie do końca w dochodach, ale w usprzętowieniu. W niektórych sprawach to nawet wyprzedzamy rolników z innych krajów UE. Rolnicy którzy skorzystali z dofinansowania podnieśli automatycznie poziom rolnictwa i równocześnie zwiększyła im się dochodowość. Co innego pracować nowym sprzętem o dużej wydajności. Na początku, jak zawsze, były lepsze warunki przyznania pomocy, ale niektórzy rolnicy nieufnie podchodzili do proponowanego dofinansowania. Kto mocno chciał, to skorzystał z okazji i się zmodernizował. Kto potrafił wykorzystać unijne dotacje na rozwój gospodarstwa, ten wygrał. Mówi się, że w kolejnym okresie finansowania, po roku 2020 w ogóle nie będzie wsparcia, ani dopłat bezpośrednich. Trudno przewidzieć jak będzie wówczas rolnictwo wyglądało.

Ma Pan już prawie 40-letnie doświadczenie w pracy na roli. Mógł Pan pracować w zawodzie, gdzie zawsze były dobre zarobki. Proszę powiedzieć: Czy warto było zostać rolnikiem? Czy warto być rolnikiem ?

Ze swego punktu widzenia uważałem i dzisiaj uważam że warto być rolnikiem. Ale trzeba umieć dobrze wykorzystać szanse, które są stwarzane dla rozwoju rolnictwa. Rolnicy, którzy z tych szans skorzystali, to dzisiaj prosperują dosyć dobrze i są z tego względu zadowoleni. Ważnym jest też zamiłowanie do ziemi, do tego co się robi oraz powołanie. Jeżeli człowiek nie ma powołania do uprawy ziemi, to lepiej żeby się za to nie brał. Kto lubi ziemię i tą pracę, to wychodzi na tym lepiej i ekonomiczniej. Taki to nawet powinien być rolnikiem.

A rola państwa?

Dzisiaj państwo musi stworzyć te kierunki rozwoju, które Polska powinna wykorzystać na arenie międzynarodowej. Za dużo naszego potencjału przetwórczego przejął obcy kapitał. Dużo też naszej ziemi trafiło już w obce ręce.

Czy rozważał Pan utworzenie grupy producentów rolnych ?

Uczestniczyłem w kilku szkoleniach z tego zakresu. Widzę potrzebę organizowania się rolników i tworzenia grup producentów rolnych oraz korzyści z tego. Organizować się powinny przede wszystkim gospodarstwa mniejsze, młodzi rolnicy, gospodarstwa które prowadzą produkcję roślinną a nie mają możliwości magazynowania. Oprócz przewidzianego wsparcia ze środków unijnych, w grupie łatwiej o tańsze środki do produkcji, łatwiej też o zbyt produktów, czy chociażby o wspomnianą wagę. Dlatego m.in. staram się utworzyć grupę, ale do końca trudno dogadać się z 5 rolnikami. Nie ma też wśród chętnych tego prawdziwego lidera, który grupie musi przewodzić.

Czy jest czas na społeczne działanie?

Nie widzę się bez działalności społecznej. Społeczne działanie to m.in. działalność w Lubuskiej Izbie Rolniczej, gdzie jestem delegatem od początku powołania izb. Przez dwie kadencje, w latach 1990-1994 i 1998-2002, byłem radnym i członkiem Zarządu Miasta i Gminy Skwierzyna. Od 15 lat jestem przewodniczącym rady nadzorczej w SKR Przytoczna, który działa również w naszej gminie.

Czym jest dla Pana, dla rolnika, przyznanie wyróżnienia i statuetki Lubuski Złoty Kłos ?

Dobrze jest znaleźć się w takim gronie 10 najlepszych. Takie wyróżnienie daje pewną satysfakcję, zadowolenie z osiąganych wyników w produkcji rolniczej. Oprócz tego daje satysfakcję z pracy na rzecz rozwoju własnego gospodarstwa, ale i również, jak powiedział podczas uroczystej Gali Prezes LIR Władysław Piasecki – to nagroda za otwarcie na innych, za dzielenie się zdobytą wiedzą i doświadczeniem oraz za działalność społeczną. Jest to wyróżnienie tym bardziej cenne, bo przyznawane rolnikom przez rolników. To wielka satysfakcja, że ciężka praca rolnika zostaje doceniona.

Pana hobby i czas wolny ?

… to chyba zabawa z wnukami. Na bieżąco trzeba się dokształcać ponieważ nowoczesna technologia wymaga zasobu wiedzy. W dzisiejszych czasach trzeba być i rolnikiem, i mechanikiem, i przede wszystkim ekonomistą.

Wczasy – owszem organizujemy sobie wspólnie z żoną 1-2 dniowe wyjazdy nad nasze polskie morze, najczęściej do Kołobrzegu. Przy produkcji roślinnej jest taka możliwość wygospodarowania wolnego czasu.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst i zdjęcia Eugeniusz Rudkiewicz  

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!
  Copyright ©2024 Lubuska Izba Rolnicza, wszystkie prawa zastrzeżone.