ROLNICTWO WIDZIANE OCZAMI MŁODEGO POKOLENIA
Rafał Nieżurbida to młody rolnik, syn naszego delegata Wacława. Mieszka na obrzeżach Zielonej Góry. Jak sam powiedział rolnikiem jest od zawsze. Rolnictwo to jego praca i pasja. Wkłada w to całe swoje serce.
Opowiedz jak zostałeś rolnikiem.
Rolnikiem byłem zawsze. Natomiast wykształcenie rolnicze zdobyłem kończąc najpierw Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Powodowie, a następnie studia inżynierskie w Kalsku oraz magisterskie na kierunku Rolnictwo w Poznaniu. Chociaż pierwszy papier świadczący o tym, że jestem rolnikiem zdobyłem kończąc technikum, a w rolnictwie pracuję od momentu kiedy dosięgałem pedałów: gazu, sprzęgła i hamulca w ciągniku.
Jaka jest geneza gospodarstwa, areał oraz specjalizacja?
Nasze gospodarstwo jest gospodarstwem typowo rodzinnym. Za kilka dni będzie podzielone na dwie części. Gospodarstwo, które tata prowadzi od 1973 było systematycznie powiększane. Pierwsze znaczące zwiększenie areału miało miejsce w 1997 – dzierżawa z Agencji Nieruchomości Rolnych, potem kolejne. W 2009 roku zakupiliśmy ziemię od ANR. Gospodarstwo urosło znacznie, bo aż do 140 ha, a początkowo przez dłuższy czas liczyło ok. 30ha.
Uprawiamy pszenice i rzepak. W zeszłym roku po raz ostatni uprawialiśmy kukurydzę, natomiast od 7 lat prowadzimy uprawę truskawek
Skąd czerpiesz wiedzę rolniczą? Twoje wykształcenie?
Wiedza rolnicza to przede wszystkim moje wykształcenie. Jedną trzecią mojej wiedzy stanowią ukończone szkoły, druga część to praktyka, a pozostała część to rozmaite szkolenia, kontakty z innymi rolnikami oraz literatura fachowa. Rozwój, na który stawiam oznacza nieustanne pogłębianie wiedzy, ciągłe szukanie nowych rozwiązań i kierunków rozwoju. Zdarza się, że trzeba gdzieś wyjechać aby usłyszeć jedno czy dwa zdania, które naprawdę mogą okazać się przydatne.
Najszybszym źródłem informacji jest dla mnie Internet. Wystarczy posiedzieć przed komputerem, trochę poszukać. Czasami zarwać noc i jakieś rozwiązanie często się znajduje. W sytuacji gdy liczy się czas, gdy trzeba pilnie znaleźć jakąś informację Internet jest tym pierwszym źródłem, ewentualnie telefon do „przyjaciela”. Kopalnią wiedzy jest również doświadczenie mojego taty. Bardzo wiele mnie nauczył, chociaż czasami próbuję tę wiedzę modyfikować, bo zdarza się, że mam odmienne zdanie. Tak więc, wiedzę czerpię z wielu źródeł i w efekcie zawsze coś dobrego z tego wynika.
Jak wynika z konferencji w sprawie Wspólnej Polityki Rolnej po 2013r. zorganizowanej w Brukseli zaledwie 7% rolników jest poniżej 35 roku życia. Jesteś w mniejszości, dlaczego nie wybrałeś innej drogi zawodowej?
Gospodarstwo to nie fabryka, którą można szybko otworzyć i równie szybko zamknąć, zmieniając całkowicie branżę. Chociaż rolnictwo bywa czasami bardziej dochodowe, a czasami mniej nie chcę angażować się w coś innego. Podobnie jak moi rodzice zamierzam poświęcić się właśnie jemu i na tym polu realizować swoje marzenia. Zamiłowanie do ziemi, do tych hektarów wyssałem chyba z mlekiem matki, dlatego niełatwo mnie zniechęcić. Poza tym zawsze uważałem, że każdy powinien robić, to co lubi, co go napędza i daje energię.
Polskie rolnictwo przed przystąpieniem do UE było w dość słabej kondycji. Teraz dzięki różnego rodzaju dofinansowaniom jest lepiej, co nie oznacza, że jest dobrze. Aby dobrze funkcjonować trzeba jeszcze wykazać się sprytem.
Młodzi rolnicy stanowią jedynie 7%, ponieważ prowadzą gospodarstwa wielkoobszarowe, skoncentrowane na jednej konkretnej produkcji na dużą skalę. To gwarantuje opłacalność. Natomiast rozdrobnione gospodarstwa to takie, w których pracują starsi rolnicy. Ich jest najwięcej. Są to gospodarstwa, które produkują na własne potrzeby. Obecnie zmienia się mentalność i rolnicy mają świadomość, że gospodarstwo ma być duże, prężne, takie, które wygeneruje proporcjonalne do wielkości i profilu produkcji zyski. Rolnikom z tej niewielkiej dziś grupy 7 % nie chodzi o to, aby przeżyć kolejny dzień, jedynie przetrwać. Im chodzi o coś więcej… Do tego potrzebny jest większy obszar, czyli mniej gospodarstw, ale z większym areałem. Tak to wygląda w moim rozumieniu.
W dzisiejszych czasach trzeba być wyjątkowo odważnym aby zostać rolnikiem, ryzyko jest ogromne, potrzebne są wysokie nakłady a potencjalne zyski minimalne.
Czy trzeba być odważnym?! Myślę, że odwaga nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Chodzi raczej bardziej o rozwagę i wyobraźnię. Jak już wspominałem, wchodząc w ten interes trzeba sprytu. Są tacy rolnicy, którym się wydaje, że jak są dopłaty to już jest super. Nieprzemyślane decyzje i brak wiedzy mogą mieć przykre konsekwencje. Aby produkcja mogła być opłacalna należy zwrócić uwagę na sprzyjające warunki. Każdy rolnik gospodaruje na innej ziemi i dlatego należałoby wybrać taką produkcję, która na danym terenie ma szansę się powieść. Poza tym, jeśli dookoła prosperują przetwórnie warto inwestować w produkcję, która będzie z nimi współgrać. Jeśli są rynki zbytu dla innej produkcji trzeba się dostosować. Trzeba znaleźć niszę na rynku i w tym kierunku podążać. Niestety nie ma gwarancji, że dana produkcja będzie zawsze oznaczać super zyski. Raz jest lepiej, innym razem gorzej. Jak w każdej branży.
Rolnictwo jest na pewno branżą, w której są wysokie obroty, wysokie nakłady oraz koszty. Jednak zysk rolnika ciągle nie jest uczciwie proporcjonalny do wydanych środków. Owszem są też produkcje takie do których się dokłada. Dzisiaj są dwie rośliny rolnicze, które są opłacalne w gospodarstwach wielko powierzchniowych – rzepak i pszenica. Gryka, proso czy len – na skalę wielkotowarową nie są opłacalne. Takich roślin, o których czyta się tylko w książce, a na polach nie widzi się ich upraw jest mnóstwo. I ci młodzi rolnicy, tacy jak ja słyszą o nich tylko w szkole. A powinno się uprawiać wszystko. Zapewniłoby to wzorowy płodozmian, a jednocześnie zmniejszyłoby obecną nadprodukcję zbóż, rzepaku i kukurydzy. Myślę, że ktoś kto ma w Polsce na to wpływ powinien to zmieniać.
Jakie przypominasz sobie pierwsze błędy w gospodarowaniu?
Błędy? Owszem, zdarzyły się, ale nie tyle w samej sztuce, co w podejmowaniu decyzji. Moim pierwszym błędem była uprawa ogórków, która miała stanowić alternatywę dla truskawek. Wprawdzie plon był dość przyzwoity jak na absolwenta szkoły średniej, ale liczyłem na uczciwość podmiotów skupujących i troszeczkę się przeliczyłem. Było bardzo dużo pracy w szczególności ręcznej. Gdy ktoś zaczyna jakąś nową produkcję często nie ma od razu skompletowanych wszystkich maszyn, żeby obsłużyć ten akurat dział, dlatego cała praca musiała odbywać się ręcznie. Uprawa pochłonęła mnóstwo czasu, a dała tylko symboliczne zyski. Z pewnością nigdy nie zapomnę tych pierwszych kroków. Na pewno była to produkcja, która znacząco odbiegała od tego, co do tej pory produkował tata. Po prostu chciałem się usamodzielnić. Spróbować czegoś sam. A wyszło jak wyszło.
Najbardziej trafne inwestycje oraz te planowane?
Najbardziej trafną decyzją była zdecydowanie uprawa truskawek. Niewątpliwie jest to roślina, która przynosi nam większe pieniądze niż uprawa zbóż. Gospodarstwo liczyło wówczas ok. 50-60ha. Trzeba było szukać takiej produkcji, która z mniejszej jednostki powierzchni zapewniłaby jakieś dochody mimo oczywiście wyższych nakładów pracy i pieniędzy. To była na pewno dobra decyzja i w tym kierunku będziemy się rozwijać dalej. Rozważamy przyszłość pozostałych hektarów. Zastanawiamy się nad przyszłością zbóż w naszym gospodarstwie. Myślimy również jak efektywnie zagospodarować resztę ziemi zakupionej od ANR, ponieważ sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Na pewno będziemy rozwijać produkcję truskawek, by mieć stałą podaż owoców od połowy maja do końca października. Pierwsza plantacja truskawek miała 0,5 ha. To były moje pierwsze kroczki w tej produkcji. Wspólnie rozwinęliśmy ich produkcję do 6ha. W sumie uprawiamy 9 odmian, w tym takie, które owocują od lipca do października. Część truskawek nawadniana jest linią kroplującą. Woda podawana jest wraz z nawozem. W najbliższej przyszłości, bo już na wiosnę chcielibyśmy zastosować linię kroplującą na wszystkich plantacjach. Jest to wprawdzie kosztowny sposób, ale szybki i skuteczny. Nie koliduje to ze zbiorem truskawek i wykonywaniem innych zabiegów.
W naszym rejonie, tj. w Chynowie jest dziś praktycznie dwóch rolników. Nieco dalej, we wsiach Zawada, Krępa też nie jest ich wielu, dlatego wymiana doświadczeń jest znacznie ograniczona. Brakuje zdrowej rywalizacji, którą obserwuję we wsiach Wielkopolski. Czasami odnoszę wrażenie, jakbym jeszcze spał, podczas gdy inni dawno się już obudzili.
Czy w niektórych kwestiach jako przedstawiciel młodego pokolenia masz odmienne zdanie na temat gospodarowania niż Twój tata – doświadczony rolnik.
Naturalnie. Są sprawy, które inaczej postrzegamy. Podstawą naszej współpracy jest jednak zawsze konstruktywny dialog. Praca dwóch pokoleń w jednym gospodarstwie nie musi oznaczać konfliktu. Wręcz przeciwnie, może prowadzić do ciekawych rozwiązań. Każda nasza dyskusja jest twórcza. Taty doświadczenie i rozwaga w parze z moją wiedzą i temperamentem tworzą świetny duet. Są jednak sprawy, o których decyduje tata. Są również takie, którymi zajmuję się tylko ja. Dopełnieniem całości jest pomoc brata, który pilnuje naszych złotówek. Chociaż praca jest podzielona, najistotniejsze jest by naszymi sprawami zajmował się Nieżurbida – Wacław, Rafał lub Artur. Daje nam to poczucie komfortu.
Z jakich środków pomocowych Unii Europejskiej skorzystałeś?
Gospodarstwo od początku korzysta z płatności obszarowych. Poza tym już czwarty rok prowadzimy program rolno środowiskowy. Kiedy jeszcze wielu rolników bało się korzystać z nowych form wsparcia my skorzystaliśmy w 2006r. z dofinansowania na zakup nowego ciągnika rolniczego w ramach programu „Sektorowy Program Operacyjny” . Wniosek był napisany w roku 2005. Poza tym w roku 2009 w ramach programu „Modernizacja Gospodarstw Rolnych” napisaliśmy wniosek na zakup innego sprzętu rolniczego, by w pełni wykorzystać pulę pieniędzy z bieżącego budżetu przeznaczoną na jedno gospodarstwo. Dzisiaj byliśmy podpisać umowę i zimą będziemy ten projekt realizować. Złożyłem także wniosek na „Młodego rolnika”, aby część gospodarstwa już formalnie należała do mnie. Nie ukrywam, że liczę na premię dla młodego rolnika w kwocie 75 tys. Potrzeb jest jednak tak dużo, że nie sądziłem, iż wytypowanie konkretnego celu, na który przeznaczę pieniądze będzie tak trudne. Uważam, że każde gospodarstwo powinno maksymalnie wykorzystać fundusze unijne bez względu na rodzaj działania. To są pieniądze polskiego gospodarza i należy zrobić wszystko by jak najwięcej trafiło ich na polską wieś.
Co myślisz o grupach producenckich?
Grupy producenckie to jest coś czego w Polsce jest ciągle bardzo mało, a powinno być znacznie więcej. My należymy do Grupy Producentów Owoców i Warzyw HORTUS z siedzibą w Ochli. Jest to grupa, która zrzesza rolników produkujących głównie truskawki. Jesteśmy w niej już trzeci rok. Myślę, że nasza produkcja nie rozwinęłaby się tak bardzo nie będąc w tej grupie. Podczas gdy ja w polu dbam o to by zebrać owoce odpowiedniej jakości w terminie w Hortusie pracują ludzie, którzy dbają o to. aby dobrze sprzedać mój towar. Zrzeszenie to nie tylko wspólny handel ale także wymiana doświadczeń, która jest bezcenna. Wszystkim rolnikom polecam przystąpienie do zrzeszenia odpowiedniego dla profilu produkcji. A jeśli nie przystąpienie to tworzenie grupy producenckiej o takim profilu produkcji jaki prowadzą. Każdy rolnik powinien być w grupie producentów zbóż. Czy to mały czy duży. Grupa producencka stwarza duże możliwości gdy chodzi o wspólne działanie jakim jest sprzedaż towaru. Ponadto daje możliwość korzystania z dodatkowych dofinansowań. Jeżeli takiej grupy nie ma to trzeba działać aby ją stworzyć. Nikt za nas tego nie zrobi. Sam osobiście myślę o stworzeniu grupy producentów zbóż. Mimo szeregu korzyści należy również pamiętać, że współpraca i kompromis to podstawa by wypracować wspólny solidny rynek zbytu. Ale jeśli ktoś jest uparty i nie chce nikogo słuchać to w końcu zostanie naprawdę sam.
Jaka jest opłacalność produkcji roślinnej, czy jest problem ze zbytem?
Opłacalność produkcji roślinnej zależy przede wszystkim od cen zbytu i od umiejętności rolnika. W tegorocznych żniwach 2010 ceny są bardzo atrakcyjne dla rolników. I w tym roku produkcja zbóż jest wprawdzie bardzo nerwowa jednak na opłacalnym poziomie. A jeżeli chodzi o poprzednie lata to nie zawsze było kolorowo. Bo często ceny pszenicy spadały poniżej 300-400 zł za tonę, co jest poniżej kosztów produkcji. W momencie gdy ceny środków do produkcji drożeją o 200-300% dla rolnika jest to praktycznie nieopłacalne i to nie są bajki. Wystarczy spojrzeć na analizy cen nawozów tegorocznych czy zeszłorocznych i na analizę sprzed 10 lat. To samo dotyczy cen paliw. Ceny środków do produkcji systematycznie rosną, a zboże od wielu lat pozostaje bez zmian. Świadczy to o tym, że dzisiaj zarobić w rolnictwie jest bardzo trudno. Tegoroczne żniwa są wyjątkowe. Nie należy tworzyć strategii ani opinii o produkcji roślinnej na podstawie obecnego roku. Przyczyną takiej sytuacji są pożary w Rosji, embargo na eksport rosyjskiej pszenicy, susza , powodzie oraz obfite opady w okresie żniw. W obecnym roku część z nas zarobi na czyimś nieszczęściu. Brzmi to może brutalnie ale taka jest prawda na którą nie mamy wpływu.
Jak polityka rolna powinna pomagać rolnikom?
Myślę, że w europejskiej polityce rolnej są rzeczy, które w rażący sposób kuleją i wpływa to niekorzystnie na polskie rolnictwo. Są to między innymi dopłaty bezpośrednie. Jeżeli mamy konkurować na jednym rynku z gospodarstwami ze Starej Unii Europejskiej, musimy mieć stworzone takie same warunki do produkcji aby gra była uczciwa. Chodzi przede wszystkim o ceny paliw, nawozów i wysokość dopłat bezpośrednich. Przepisy i realia do produkcji powinny być na porównywalnym poziomie byśmy mogli uczciwie konkurować. Myślę, że wiele zmieniłoby się w polskim rolnictwie, gdyby powyższe sprawy zostały ujednolicone. Uważam, że gdyby 50 jak nie 80 % gospodarstw francuskich czy niemieckich miało funkcjonować w Polsce większość z nich po prostu by upadło. Polscy rolnicy muszą dokonać często rzeczy niemożliwych by ich produkcja była opłacalna.
Co powiesz o szkodach łowieckich?
Na dzień dzisiejszy przepisy są takie jakie są. Sprawca sam wymierza sobie karę. Na forum Lubuskiej Izby Rolniczej niejednokrotnie na ten temat dyskutowano i powiedziane zostało już chyba wszystko. Do momentu, w którym chore przepisy się nie zmienią, rolnicy nadal będą okradani przez zbójeckie prawo. Gdy do szacowania szkód wyrządzonych przez dziki przyjeżdża budowlaniec i ustala wydajność pszenicy na polu rolnika sprawa jest absurdalna.
Hobby i zainteresowania?
Interesuje się przede wszystkim rolnictwem. Nawet jeśli jestem rekreacyjnie poza domem to zwracam uwagę na pracujący gdzieś w polu ciągnik. W okresie szkoły podstawowej i średniej interesowałem się jeździectwem rekreacyjnym. Mam jednego konia wierzchowca, chociaż ostatnio nie mam czasu na takie hobby. Staram się łączyć przyjemne z pożytecznym i próbuję odpocząć jadąc na targi albo spotykając się ze znajomymi, którzy też są z branży. Mam na myśli znajomych ze studiów. I nawet w sobotni wieczór przewijają się tematy związane z rolnictwem.
Jakie masz plany na przyszłość?
Planem na przyszłość jest zmodernizowanie gospodarstwa w takim stopniu aby mogło być wzorem dla innych. Podobnie jak ja dzisiaj za wzór mam inne gospodarstwa i to całkiem niedaleko. Planuję przede wszystkim zwiększać jakość i wydajność produkcji truskawek. Kolejnym celem jest poprawa opłacalności produkcji na pozostałych gruntach. Ziemia, którą kupiliśmy w 2009r. wymaga rekultywacji. Chcielibyśmy to zrealizować w ciągu 3-6 lat.
Bardzo mi zależy na wybudowaniu bazy, z której będę widział swoje plantacje i uprawy. Byłoby dobrze gdyby polski rolnik postrzegany był jako osoba przedsiębiorcza i odnosząca sukcesy, a nie chłop z Ciemnogrodu. Na taki wizerunek musimy pracować wszyscy.
Dziękuję za rozmowę
Joanna Nadborska