W JEDNOŚCI ROLNIKÓW ICH SIŁA
Państwo Helena i Jan Gaborkowie mieszkają i prowadzą gospodarstwo rolne w granicach administracyjnych miasta Gorzowa Wlkp. Mają dwoje dorosłych dzieci: córkę i syna, którzy pracują w branżach nie związanych z rolnictwem oraz troje wnucząt. Pan Jan reprezentuje gorzowskich rolników w Lubuskiej Izbie Rolniczej już od pierwszych wyborów do Izby, przez wszystkie kadencje.
Proszę opowiedzieć o swych początkach pracy na roli.
Moi rodzice posiadali gospodarstwo rolne o powierzchni 8 ha, na którym uprawiali zboża, len i ziemniaki. Ja pracowałem jako szef warsztatów samochodowych, żona w księgowości. Po ślubie, który odbył się w 1974r., ojciec wydzielił nam 1,50 ha gruntów, na których po godzinach pracy uprawialiśmy kapustę wczesną i ogórki. Myśleliśmy o własnym mieszkaniu więc trzeba było dorobić do urzędniczych pensji.
W 1980r. rodzice przekazali nam gospodarstwo o pow. 4 ha wraz z budynkami i sprzętem: ciągnik Ursus C-330 oraz podstawowe narzędzia uprawowe.
Jak się rozwijało Wasze gospodarstwo?
W miarę możliwości, stopniowo powiększaliśmy areał gospodarstwa. Dokupowaliśmy ziemię, sprzęt i zwiększaliśmy produkcję. Początkowo uprawialiśmy ok. 0,5 ha sałaty, 2 ha kapusty wczesnej, 1 ha kapusty późnej, 5 ha ziemniaków, 2 ha kukurydzy cukrowej i 1 ha kapusty pekińskiej. Reszta gruntów była obsiewana zbożami, głównie była to pszenica. Obecnie gospodarstwo nasze ma powierzchnię 28 ha: własnych 15 ha i 13 ha dzierżawimy. Gleby są dobre: III i IV klasa bonitacyjna.
Specjalizujecie się Państwo w produkcji warzyw. Które dominują w płodozmianie ?
W miarę upływu lat wyspecjalizowaliśmy się w kierunku produkcji kapusty wczesnej. W zależności od roku uprawiamy 5 – 6 ha kapusty pod folią niską, 1 ha kapusty późnej i 0,5 ha ogórków gruntowych pod folią. Reszta to pszenica ozima, dla zmianowania.
Podstawowy nasz dochód to warzywa. Zboże traktujemy jako drugorzędną uprawę.
Jakie odmiany Państwo uprawiacie ?
Kapusta wczesna na świeży rynek to: Tukana, Erma, Balbro; średniowczesna – Ambrozja i odmiany późne: Fundaxy, Kronos, Lion.
Jak wygląda przygotowanie rozsady i sadzenie ?
Sami produkujemy rozsadę. Nasiona kapusty wysiewamy do skrzynek. Po dwóch tygodniach pikujemy do kostek ziemnych. Kiełkowanie i początkowy rozwój roślinek odbywa się w ogrzewanych namiotach foliowych. Na początku marca sadzimy kapustę w polu pod folię niską nieogrzewaną. Zbiór na początku maja.
Jakie uzyskujecie Państwo plony ?
Kapusta wczesna sprzedawana jest na główki o wadze 2 – 3 kg, przy średniej obsadzie 28 000 roślin na hektarze. Kapusty późnej zbieramy ok. 100 ton z hektara a pszenicy 6 ton.
Czy są problemy ze zbytem ?
Ze zbytem nie mamy problemów. Całość produkcji sprzedajemy pod zamówienia: do hurtowni w Szczecinie i w Gorzowie Wlkp., gdzie mam 10 odbiorców hurtowych. W ubiegłym roku wyeksportowaliśmy 3 tiry kapusty do Niemiec za pośrednictwem hurtowni szczecińskiej. Na eksport i do Szczecina zapotrzebowanie jest na główki mniejsze. Natomiast rynki hurtowe w Gorzowie Wlkp. wolą główki większe, które tutaj cieszą się większym popytem ponieważ sprzedawane są na sztuki, a cena jest taka sama.
Czy sprzedając do Niemiec trzeba spełniać dodatkowe wymogi, jakie potrzebne są badania ?
Zarówno kapusta sprzedawana w kraju, jak i do Niemiec badana jest na zawartość azotanów, metali ciężkich oraz na pozostałości po środkach chemicznych. Zawsze wyniki mam poniżej dolnej normy.
Eksportowana kapusta musi być w miarę wyrównana, główki o wadze 1,50 kg – 1,70 kg, po 6 główek w skrzynce, główki czyste z dwoma listkami okrywowymi.
Jak już wspomniałem eksport odbywał się za pośrednictwem hurtowni szczecińskiej, z którą kilka lat już współpracujemy. Mamy do siebie zaufanie. Sprzedaż odbywała się bez sprawdzania jakości towaru przez odbiorcę.
A jak wygląda opłacalność produkcji ?
Przy każdej dostawie obowiązuje cena dnia. Cena eksportowanej była taka sama jak sprzedawanej w kraju. Dla mnie ważny jest zbyt. Istotny także jest czas którego ciągle brakuje, a eksport poprzez hurtownię nie wymagał ode mnie sporządzania dokumentów, a jest to również czasochłonne.
Jaki sprzęt Pan posiada ?
Posiadam komplet sprzętu uprawowego. Z ważniejszych to: dwa samochody ciężarowe, ciągnik Ursus C-330 i C-360, ciągnik produkcji niemieckiej FENDT – 125KM, opryskiwacz, agregat uprawowy bierny, agregat uprawowo-siewny, głębosz, brona talerzowa, taśmociąg do zbioru kapusty późnej montowany na burcie przyczepy.
Czy spotyka się Pan z jakimiś dodatkowymi uciążliwościami w związku z gospodarowaniem na obrzeżach miasta ?
Nie mam problemów związanych z gospodarowaniem, pomimo że mieszkam i grunty moje położone są na terenie miasta. Tyle tylko, że płacę większe podatki. Nie prowadzę produkcji zwierzęcej, a obornik ostatnio stosuję sporadycznie ze względów organizacyjnych i po części finansowych (pochodzący z ferm drobiowych), to i sprawy zapachowe nie wchodzą w grę.
Czy korzysta pan ze środków pomocowych Unii Europejskiej ?
O dopłaty bezpośrednie ubiegam się od samego początku. W listopadzie 2007 złożyłem wniosek o przyznanie pomocy do zakupu maszyn rolniczych w ramach działania „Modernizacja gospodarstw rolnych” objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Umowę już podpisałem, sprzęt został zakupiony, czekam na realizację płatności. W ramach tego działania zakupiłem głębosz, opryskiwacz 400 l „Krukowiak”, i bronę talerzową zawieszaną 3-metrową.
Jak się przedstawia sprawa zatrudnienia w Państwa gospodarstwie ?
Na stałe nie zatrudniamy pracowników ponieważ nie jest to ciągła produkcja. Na sezon, kiedy jest dużo pracy prosimy o pomoc. Przede wszystkim pomagają nam znajomi i rodzina.
W tej branży nietrudno o utworzenie grupy producenckiej. Czy myślał Pan o działaniu w grupie ?
Uczestniczyłem w kilku szkoleniach na temat tworzenia grup producenckich. Jak była wola i ochota ku temu to przepisy były niekorzystne. Uważam, że były to celowe działania lobbystów ażeby rolnicy się nie łączyli w grupy producenckie i nie stanowili mocnej konkurencji dla producentów zagranicznych oraz handlowców.
My okoliczni producenci warzyw spotykaliśmy się i rozmawialiśmy o zorganizowaniu się. Ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Duży, mocny producent uważał że grupa jest mu niepotrzebna ponieważ sam jest na tyle silny że da sobie radę, a będąc w grupie będzie musiał wspomagać tych małych.
Obecnie, po zmianie przepisów, też nie ma pędu do tworzenia grup producenckich.
Jak Pan ocenia obecną sytuację na rynkach rolnych ?
Rolnicy nie mają wpływu na politykę rolną. Nikt z rolnikami się nie liczy. Nie zmieni się to póki rolnicy nie zrozumieją, że w jedności siła. Tak naprawdę to nikt z rolnikami nie rozmawia. Izby rolnicze mają głównie kompetencje opiniodawcze. Powinien być jeden mocny związek rolniczy, np. na wzór francuski ponieważ ma struktury w każdej gminie. Widzę tu dużą rolę izb rolniczych, na bazie których powinien zostać utworzony mocny związek zrzeszający wszystkich rolników, bo w przeciwnym razie będziemy dalej płakać, płacić i guzik znaczyć.
Nie widzę wśród rolników tzw. mądrości życiowej.
Ceny środków do produkcji ciągle wzrastają, a produktów rolno-spożywczych ostatnio nawet spadły. Więc jak tu można mówić o opłacalności. Drobni rolnicy ograniczają więc nawożenie lub wogóle nie stosują nawozów mineralnych, co prowadzi do degradacji gleby. Spadku cen produktów żywnościowych nie widać w sklepach. Tam też wszystko drożeje wraz ze wzrostem ceny energii elektrycznej czy wraz z innymi podwyżkami.
Wszystkim wkoło musi się opłacać, tylko nie rolnikowi.
Moim zdaniem Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ma na bieżąco orientacji o skali produkcji rolniczej, co powoduje nadmierny import towarów których w kraju jest pod dostatkiem. Powoduje to huśtawkę cen i wielkości produkcji. Dlatego też należałoby rozważyć możliwość prowadzenia monitoringu produkcji rolniczej przez izby rolnicze, w porozumieniu z gminami.
Co Pan sądzi o propozycjach zmian w ubezpieczeniach rolniczych ?
Wysokość składek na KRUS powinna być zróżnicowana. Rolnik posiadający duże gospodarstwo powinien płacić więcej od tego, co ma 1 -2 ha. Ale za tym powinny iść wyższe świadczenia. Ja sam jestem zdecydowany płacić wyższe składki gdyby była taka możliwość.
Czy zwierzęta łowne wyrządzają tu szkody?
Szkody łowieckie u nas nie występują. Czasem po polach biegają sarny, ale szkód w uprawach raczej nie wyrządzają. Szkody są wyrządzane rolnikom mającym pola w sąsiednich gminach.
Wiem, że był Pan zainteresowany tworzeniem rynków hurtowych. Może coś na ten temat.
Jestem współzałożycielem Stowarzyszenia Gorzowskich Sadowników i Warzywników. Pełniłem tu funkcję sekretarza Zarządu. Stowarzyszenie organizuje szkolenia, spotkania, wyjazdy szkoleniowe. Zwiedzaliśmy także rynki hurtowe w innych województwach oraz gospodarstwa warzywne i ogrodnicze w rejonie Sandomierza i Krakowa.
Stowarzyszenie było inicjatorem powstania Gorzowskiego Rynku Hurtowego.
Państwa plany na przyszłość.
Szczególnych planów już nie mamy. Aby w zdrowiu doczekać do emerytury. Nie wiemy czy któreś z dzieci będzie chciało przejąć gospodarstwo. Na razie każde z nich ma w miarę dobrą pracę. Szczególnie nie zachęcamy do przejęcia bo rolnik za swoją ciężką pracę nie ma szacunku, uznania ani godziwej zapłaty. I oni o tym wiedzą.
Skąd Pan czerpie wiedzę rolniczą, która w tej branży musi być na wysokim poziomie ?
Biorę udział w szkoleniach organizowanych przez ODR, firmy nawozowe, izbę rolniczą. Wiedzę poszerzam z lektur, gazet i czasopism rolniczych. Dużo dają spotkania z innymi producentami, a najważniejsze to lata własnych doświadczeń i obserwacji.
Rolnicza produkcja w każdym roku jest inna i w każdym roku trzeba się uczyć aby podołać zmiennym warunkom produkcji która odbywa się pod chmurką. Tu nie można działać szablonowo. Rolnik musi być ekonomistą, marketingowcem, producentem, musi przewidzieć koniunkturę i pogodę. Rolnik za popełnione błędy w produkcji ponosi konsekwencje ekonomiczne.
Na koniec może jakieś refleksje ?
Rządzący lekceważą i będą lekceważyć rolników, ponieważ rolnicy nie potrafią zorganizować się w jeden silny związek, jak np. górnicy czy stoczniowcy. Najwyższy czas żeby zdali sobie z tego sprawę.
Dziękuję za rozmowę
Eugeniusz Rudkiewicz