KONKURENCJA PODNIESIE JAKOŚĆ WINA
Rozmowa z Danutą Krojcig, która wraz z mężem prowadzi jedną z największych winnic w Lubuskiem. Państwo Krojcigowie zarejestrowali swoją „Starą Winną Górę” jako pierwsi w Polsce. Swoje wino chcą sprzedawać na terenie Zielonej Góry. Wspólnie ze środowiskiem winiarskim od kilku lat walczyli o odpowiednie przepisy prawne w tym zakresie.
Czy istnieje realna szansa sprzedaży wina przez lubuskich winiarzy od przyszłego roku?
Oczywiście!
Czy uregulowania ustawowe w tym zakresie nie są za ostre, jakie to są wymogi
Tak jak mówi ustawa trzeba mieć własne nasadzenie, czyli zagospodarować ziemię pod winnicę ściśle według ustalonych reguł, czyli mieć sadzonki z odpowiednimi certyfikatami znajdującymi się na wykazie do odpowiedniej klasy wina.
Pierwsze pytanie, które musi sobie zadać ten kto chce uprawiać winorośl do produkcji wina to – jakie chce robić wino. I wtedy do tego wina trzeba posadzić odpowiednie odmiany winorośli.
Kto to będzie sprawdzał?
Na stan mojej wiedzy – na dziś to około 7 różnych inspekcji. Łącznie z Urzędem Celnym.
Musi być laboratorium?
Laboratorium musi być. Dla nas laboratorium kojarzy się z jakimś laboratorium medycznym i bardzo skomplikowanym, także samo słowo jest straszne dla kogoś kto się zajmuje rolnictwem czy winiarstwem. Koszt wyposażenia podręcznego laboratorium jest rzędu 1000-1200zł. To są podstawowe wymogi. Cały czas trzeba obserwować i mierzyć wszystkie parametry wina. A jeżeli mówimy o laboratorium takim profesjonalnym, skomplikowanym, do którego można później oddawać wina celem uzyskania różnych informacji ważnych zarówno dla siebie, jak i w celach podniesienia jakości do sprzedaży, to są już laboratoria wykwalifikowane. Myślę, że Wyższa Szkoła Zawodowa w Kalsku będzie takie posiadać na pewno i tam można będzie nawiązać współpracę. Podobnie w przypadku wykrywania szkodników i chorób. Korzystaliśmy z tych możliwości i jest to bardzo profesjonalna pomoc.
Producenci, którzy produkują winogron w mniejszych ilościach mogliby oddawać surowiec do większych punktów? Czy Pani mogłaby przyjąć takie winogrona po przebadaniu?
To jest inny temat. W Niemczech czy w innych krajach, funkcjonują spółdzielnie winiarskie, ale muszą spełnić pewne zasady – po prostu grupa ludzi uprawia jeden, dwa lub trzy gatunki winogron pod ściśle określone wina i mają wspólnie przetwórnie. Czyli jest jeden zakup inwestycja jest opłacalna, bo kupują jedną prasę, zbiorniki, inny sprzęt.. itd. Czyli inwestycja się im rozkłada na kilka osób, jest to wtedy korzystne. A jeżeli chodzi w tej chwili o pozyskiwanie winogron ze skupu do produkcji myślę, że to jeszcze za wcześnie. W przyszłości możnaby założyć taką opcję, że współpracujemy z kimś w ściśle określonej odmianie winogron, która jest badana i sprawdzana. Rozmawiamy hipotetycznie i to jest przyszłość.
Jak dużą mają Państwo winnicę?
Prawie 4 ha i w tej chwili dokupiliśmy ziemię do nowych nasadzeń, ale ściśle określonych gatunkowo. Bo to jest bardzo ważne, nie można robić wina różnego. W naszej winnicy kilka gatunków już zostało wyeliminowanych z tego względu, że nie spełniają wymogów klimatycznych ale również smakowych do naszego rynku. To jest bardzo skomplikowany proces. Ale mogę również powiedzieć, że wśród winogronu moszczowego, takiego na wino, mamy różne gatunki deserówek i świetnie się miewają. Bardzo polecam deserówki w małych winnicach, będą one dobrym uzupełnieniem oferty na Winobranie z zielonogórskich winnic.
Jaką drogą powinno być sprzedawane wino?
Tą drogę każdy musi sobie indywidualnie ułożyć jakąś filozofię, bo to jest już filozofia sprzedaży jakiegoś wyrobu. Trzeba pamiętać, że z takich gospodarstw nie ma aż tyle tego wina, żeby trzeba było zawierać współpracę z dużymi sieciami. Z nasadzeń cztero, pięciohektarowych nie będzie tyle wina, żeby trafiało do wielkich sieci. My generalnie będziemy chcieli, żeby nasze wino było w Zielonej Górze sprzedawane oraz na terenie naszej winnicy.
W obliczu przyszłej działalności komercyjnej winnic, na rynku zielonogórskim wytworzy się zatem konkurencja między winiarzami?
To jest bardzo wzorowe i bardzo pożyteczne. Nie można mówić, że konkurencja jest zła. Absolutnie! Zdrowa konkurencja i konkurencja sama w sobie jest takim czynnikiem bardzo zdrowym. Pod warunkiem, że są to zdrowe zasady konkurencji i myślę, że to doprowadzi tylko do podniesienia jakości wyrobu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała M. Pałys