Główna » Aktualności

OD DZIECKA WIEDZIAŁEM, ŻE GOSPODARSTWO ROLNE TO MOJA DROGA ŻYCIOWA

Autor: Red. dnia 23 października 2020

Przedstawiamy gospodarstwo rolne Państwa Barbary i Grzegorza Świątkowskich ze Strzelec Krajeńskich. Państwo Świątkowscy są szczęśliwymi rodzicami dwóch córek: Nadii i Lenki. Pan Grzegorz jest pierwszą kadencję w strukturach Strzelecko-Drezdeneckiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej, gdzie pełni funkcję sekretarza Rady oraz reprezentuje rolników z gminy Strzelce Krajeńskie.

Proszę opowiedzieć o historii gospodarstwa.

Prowadzimy gospodarstwo typowo rodzinne, pokoleniowe. Miłość do gospodarstwa zaszczepił mi mój tata Jan, który w latach siedemdziesiątych kupił pierwsze 2,7 ha. Tata wraz z mamą Anną, jak na tamte czasy przystało, prowadzili niewielkie wielokierunkowe gospodarstwo rolne i dodatkowo pracowali w innych zawodach. Sukcesywnie powiększali gospodarstwo, a w roku 1984 założyli sad o powierzchni 3,12 ha. Rosły w nim wiśnie, czereśnie i śliwy. Ponadto prowadzili uprawę truskawek. Miałem wówczas 6 lat. Od tamtej pory wiedziałem, że gospodarstwo rolne to moja droga życiowa. Zawsze lubiłem pracować na gospodarstwie, od małego sprawiało mi to wiele satysfakcji. Czułem się dumny i spełniony, gdy wykonałem powierzone mi zadanie lub osiągnąłem cel jaki sobie postawiłem. Dziękuję swojemu tacie za to, że tak szybko, mimo mojego młodego wieku i braku doświadczenia, przekazał mi „pałeczkę” w prowadzeniu gospodarstwa. Pierwszą swoją ziemię nabyłem od Państwa w 1998 roku mając dwadzieścia lat. Było to 3,88 ha i od tamtego czasu sukcesywnie dokupowałem grunty. Nie chciałem dzierżawić. Uważam, że lepiej mieć trochę mniej, ale własność. W 1996 roku poznałem swoją żonę Barbarę i od tamtego czasu są dwie miłości w moim życiu: oczywiście Basia i gospodarstwo.

Czy posiadają państwo wykształcenie rolnicze i czy ma to znaczenie przy prowadzeniu działalności rolniczej?  

Tak, oboje posiadamy wykształcenie rolnicze. Ja ukończyłem Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Strzelcach Krajeńskich, a następnie AR w Szczecinie na kierunku Ekonomia. Basia ukończyła studia ekonomiczne na Uniwersytecie Koszalińskim i po-dyplomowe rolnicze na AR w Poznaniu. Uważam, że do odnoszenia sukcesów w prowadzeniu gospodarstwa rolnego bardziej niż wykształcenie potrzebna jest chęć stałego dokształcania się, słuchania innych, mądrzejszych, bardziej doświadczonych rolników.

W jaki więc sposób zdobywają państwo wiedzę rolniczą niezbędną do prowadzenia gospodarstwa?

Olbrzymią kopalnią wiedzy jest prasa rolnicza, prenumeruję kilka pozycji, ponadto co roku jeżdżę na seminaria prowadzone przez dr Hansgeorga Schoenebergera przy współudziale Top-Agrar. Odwiedzamy targi rolnicze, a co najważniejsze, słucham innych rolników i doradców branżowych.

Jaki jest profil gospodarstwa, jego wielkość, specyfikacja i struktura zasiewów?

Obecnie prowadzimy produkcję wyłącznie roślinną. 44% powierzchni gospodarstwa to zboża, 20% rzepak, 12% strączki (groch, łubin, peluszka, soczewica), 10% len, 6% proso i 10% kukurydzy. Łączna powierzchnia gospodarstwa to około 300 ha. Od samego początku jak weszły programy rolnośrodowiskowe jesteśmy ich aktywnymi użytkownikami. Przystąpiliśmy do systemu rolnictwa zrównoważonego, prowadzimy sześcio-polówkę, uprawiamy poplony zimujące i międzyplony ścierniskowe. Co trzy lata wykonujemy szczegółowe badania zasobności gleby i na tej podstawie układamy program zbilansowanego nawożenia. Smucą mnie ostatnie zmiany przepisów odnoś-nie programów rolnośrodowiskowych. Uważam, że pierwotna wersja była znacznie lepsza. Nie wiem po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonowało. Przez te niekorzystne zmiany przepisów ograniczyłem zasiewy prosa, facelii, soczewicy i innych roślin. Szkoda, bo pięknie wpływało to na bioróżnorodność i ochronę środowiska.

Jak przedstawia się bonitacja gleb, uzyskiwane plony? Czy są one satysfakcjonujące?

Bonitacja jest bardzo zróżnicowana, ukształtowanie terenu również. Połowa gleb jest III-IV klasy, a reszta to IVb i słabsze ziemie. O plonach trudno mówić bez dogłębnej analizy czynników współistniejących. Czasami 6 ton pszenicy na słabym stanowisku i zrównoważonych kosztach jest dla mnie bardziej satysfakcjonujące, niż 9 ton na stanowisku przy intensywnym nawożeniu i ochronie. Od 10 lat przeszliśmy głównie na nawożenie organiczne, nawozy granulowane stosowane są korekcyjnie, w znacznie mniejszych ilościach. Stosujemy poferment z biogazowni, pomiot kurzy, obornik bydlęcy i koński. Cały czas szukamy materii organicznej. Słoma sprzedawana jest sporadycznie. Jest to za dobry nawóz i nie opłaca się jej sprzedawać po obecnych cenach chyba, że na zasadzie wymiany za obornik. Tam, gdzie to możliwe staramy się nie orać ale wymaga to większego reżimu i skrupulatności.

Ile osób pracuje w gospodarstwie?

Głównie pracuję ja z żoną oraz mamy jednego pracownika zatrudnionego na stałe – Michała. Mimo młodego wieku, to bardzo dobry pracownik, moja prawa ręka. Jako chłopiec odbył w naszym gospodarstwie trzyletnie praktyki zawodowe, po których został zatrudniony na stałe. Oczywiście rodzice pomagają nam swoją wiedzą, wiek i zdrowie nie pozwalają im angażować tak, jakby tego chcieli. Są również praktykanci i pracownicy sezonowi na okres żniw.

Czy gospodarstwo stanowi główne źródło dochodu?

Tak główne i jedyne. Swego czasu próbowaliśmy innych działalności ale życie zweryfikowało tamte decyzje.

Czy gospodarstwo jest samowystarczalne pod względem maszyn i urządzeń?

Tak posiadamy praktycznie cały park maszynowy oraz infrastrukturę budynkową. Usługi, z których korzystamy to siew i koszenie kukurydzy.

Jak wygląda rolnictwo w pana gminie?

Gmina Strzelce Krajeńskie to typowa gmina rolnicza o dużej powierzchni gruntów rolnych. W zależności od sołectwa są gospodarstwa duże i bardzo duże, wyspecjalizowane, i z produkcją wielokierunkową. Widząc sytuację i potrzebę od kilku lat z grupą kilku kolegów staramy się zjednoczyć nasze środowisko rolnicze. Organizujemy spotkania gminne o różnej tematyce, na które korzystając z okazji serdecznie zapraszam kolegów rolników.

Jakie są najbliższe plany w stosunku do gospodarstwa?

Ciśnienie do ciągłego powiększania gospodarstwa już mi zeszło. Teraz moim celem jest optymalizacja i maksymalizacja zysku przy zrównoważonym gospodarowaniu i zachowaniu bezpieczeństwa produkcji i ochrony środowiska.  W tym roku zainwestowaliśmy w fotowoltaikę, 18 KW. Kolejny projekt to bicie studni i zwodociągowanie większości gruntów oraz ich nawadnianie. Musimy iść z postępem i nie bać się nowych projektów, nie mniej jednak każde posunięcie musi być dogłębnie przeanalizowane bo na błędy nie ma dziś miejsca. Konkurencja jest tak duża, że każdy błąd ekonomiczny niesie za sobą duże skutki w funkcjonowaniu gospodarstwa.

Jak bardzo susza, która wystąpiła już kolejny, trzeci rok, wpłynęła na funkcjonowanie gospodarstwa?

Wpłynęła bardzo. Oczywiście negatywnie. Spadek dochodów i to z uwzględnieniem dotacji Państwa, za które bardzo dziękujemy, był ogromny. Ostatnie cztery lata to „toczenie kuli pod górę i to po grząskim terenie”. Rok 2017 to mokre żniwa. Z powodu nadmiaru deszczu nie mogliśmy zebrać plonów. Były one małe i słabej jakości. Nie mogliśmy zasiać ozimin na czas, a jakość siewów pozostawiała wiele do życzenia. Lata 2018, 2019, 2020 to trzy susze pod rząd, z czego 2018 to katastrofa hydrologiczna – brak opadów i afrykańskie temperatury. Bez pomocy finansowej Państwa wiele gospodarstw, również i nasze, straciło by płynność finansową i mielibyśmy problem z terminową spłatą rat kredytu. Chciałbym z tego miejsca serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że pomoc finansowa została udzielona rolnikom.

Co pan sądzi o składaniu wniosków suszowych za pomocą publicznej aplikacji, korzystając z profilu zaufanego?

Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł, który jednak wymaga dopracowania. W gminie naszej i ościennych straty z powodu suszy w tym roku są ogromne, szczególnie w uprawach jarych. Z informacji jakie do mnie docierają żaden wniosek mnie osiągnął 30% strat w gospodarstwie. Jest to jednoznaczne z nieudzieleniem pomocy nikomu w mojej gminie. To niepoważne. Nikt nie oczekuje 1000 zł do ha, ale chociaż symboliczna pomoc finansowa do upraw jarych byłaby dużą pomocą, na która rolnicy bardzo czekają.

Jak to się stało, że został pan członkiem Strzelecko-Drezdeneckiej Rady Powiatowej LIR?

To potrzeba sytuacji. W naszej gminie nie było chętnego kandydata i stanęliśmy przed niebezpieczną sytuacją, że nie będziemy mieli przedstawiciela w Izbie Rolniczej. To trochę przypadek, a może trochę chęć sprawdzenia samego siebie w tej roli. Będę robił co w mojej mocy, by nie zawieść moich kolegów rolników.

Czy pełni pan jeszcze inne funkcje społeczne?

Nie, nie dałbym rady czasowo, a nie chciałbym robić czegoś ”połowicznie”.

Czy w rejonie występują problemy związane ze szkodami łowieckimi? Jak układa się współpraca z miejscowymi kołami łowieckimi?

Oczywiście, że występują szkody łowieckie i problemy z tym związane. Uważam, że żadne przepisy nie rozwiążą tego problemu dopóki dwie strony, czyli rolnik i koło, nie zaczną razem współpracować i przeciwdziałać powstawaniu szkodom. Uważam i powtarzam to wszędzie, że najskuteczniejszym i najtańszym sposobem ograniczeniem szkód łowieckich jest ograniczenie liczebności zwierzyny łownej powodującej straty. Życzę wszystkim rolnikom i kołom łowieckim, aby podejmowali próby dogadania się i rozwiązywali problemy na drodze dialogu i kompromisu.

Co sądzi pan o polityce rolnej naszego kraju?

Sądzę, że w Polsce mamy dwa modele gospodarstw rolnych wschodni i zachodni. Ściana wschodnia to gospodarstwa o małej powierzchni, wielokierunkowe, a ściana zachodnia to gospodarstwa o dużej powierzchni, wyspecjalizowane. Oba są bardzo potrzebne i polityka rolna kraju powinna to uwzględnić. Powinien być bardziej sprawiedliwy podział środków unijnych i dotacji państwowych. Uważam, że duże gospodarstwa są krzywdzone i niedoceniane. Bardzo boli mnie to, że rolnik idąc na „chorobowe” nadal jest ośmieszany i uwłacza się jego godności wypłacając 10 czy 15 zł dniówki – wstyd panowie i panie posłanki.

Co sądzi pan o tzw. „Piątce dla zwierząt”, która wprowadza nowe regulacje w tym między innymi ograniczenie uboju rytualnego?

Sądzę, że ktoś popełnił wielki błąd poddając głosowaniu i dalszym pracom legislacyjnym tą ustawę. Wstydem nie jest popełnienie błędu, ale brak przyznania się do niego i brak chęci naprawy jego.

Jak spędza pan czas wolny? Czy istnieje możliwość dłuższego wypoczynku oraz czas na realizacje własnych zainteresowań lub pasji?

Czas wolny staram się spędzać z rodziną. Ponadto biegam i to daje mi odskocznię oraz pozwala spojrzeć na wiele rzeczy pod innym kątem. Przebiegłem już dwa maratony, a teraz moim celem jest ultramaraton.

Czy widziałby się pan w innym zawodzie?

Tak. Jest wiele innych, pięknych zawodów, ale jak na razie jestem rolnikiem i jestem z tego dumny.

Czego życzyłby pan rolnikom?

Chciałbym życzyć chęci, oraz tego, aby próbowali i nie ustawali w dążeniu do wyznaczonych celów, optymizmu i wiary. Z Panem Bogiem koledzy.

Dziękuję za udzielony wywiad
E. Rudkiewicz

Digg this!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!
  Copyright ©2024 Lubuska Izba Rolnicza, wszystkie prawa zastrzeżone.