Lubuska Izba Rolnicza » Archiwum bloga » CHĘĆ BYCIA ROLNIKIEM I PRACY NA WŁASNEJ ZIEMI BYŁY SILNIEJSZE
Główna » Aktualności

CHĘĆ BYCIA ROLNIKIEM I PRACY NA WŁASNEJ ZIEMI BYŁY SILNIEJSZE

Autor: Red. dnia 21 lutego 2022

Przedstawiamy sylwetkę Artura Jasińskiego, członka Żagańskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej, który wraz z małżonką Iwoną prowadzi gospodarstwo rolne w miejscowości Jabłonów, w gminie Brzeźnica. Wraz z nimi mieszkają dwaj synowie Albert i Michał w wieku szkolnym, natomiast starsze córki Paulina i Kamila usamodzielniły się i mieszkają poza gospodarstwem. Państwo Jasińscy są również dumnymi dziadkami prawie rocznej Antosi.

Proszę opowiedzieć, o historii gospodarstwa i decyzji o tym by zostać rolnikiem.

Decyzję, by zostać rolnikiem, podjąłem w roku 1985, w momencie rozpoczęcia nauki w Zasadniczej Szkole Rolniczej w Żarach, gdzie zdobyłem zawód rolnik-mechanizator. Po ukończeniu 3 letniej nauki podjąłem pracę w Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Żaganiu, w Zakładzie Rolnym Dzietrzychowice, gdzie pracowałem przez rok jako traktorzysta. Później zostałem powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej, która trwała 1,5 roku. Następnie otworzyłem własną działalność gospodarczą, tj. prowadziłem przez 20 miesięcy sklep spożywczo-przemysłowy, jednakże chęć bycia rolnikiem i pracy na własnej ziemi były silniejsze. Po zamknięciu sklepu w 1994 roku zacząłem pomagać rodzicom w gospodarstwie jako domownik. Pomagałem im w powiększaniu i rozwoju gospodarstwa. W tych latach bardzo dużo rolników zrezygnowało z gospodarowania, więc nadarzała się możliwość powiększania areału. Na początku 1996 r. rodzice przekazali mi część swojego gospodarstwa (7,18 ha) i wtedy mając już własne grunty, a zarazem własne gospodarstwo, zacząłem sukcesywnie dokupować ziemię od okolicznych rolników.

W 2000 roku moje gospodarstwo osiągnęło powierzchnię 39,12 ha gruntów własnych i 27 ha gruntów dzierżawionych. Równocześnie zabezpieczałem je w ciągniki i drobny sprzęt rolniczy. Na inwestycje w zakup gruntu i sprzętu korzystałem z kredytów. W związku z tym, iż siedziba mojego gospodarstwa znajdowała się w tym samym miejscu co gospodarstwo rodziców, oczywista była wzajemna pomoc. Pomagał mi również mój brat. W 2000 roku poznałem moją przyszłą żonę Iwonę, z którą w 2002 roku wzięliśmy ślub, i od tego momentu wspólnie powiększaliśmy gospodarstwo, które na dziś liczy 82,83 ha użytków rolnych; 1,22 ha lasu i 0,45 ha zakrzaczeń. Ponadto dzierżawimy w obrocie prywatnym grunty o powierzchni 27,5 ha, co daje łączną powierzchnię upraw 110 ha. W międzyczasie brat przejął pozostałe grunty rodziców tworząc własne gospodarstwo, jednakże w zakresie wspólnej pomocy nic się nie zmieniło.

W jaki sposób zdobywał i zdobywa Pan wiedzę rolniczą niezbędną do prowadzenia gospodarstwa?

Wiedzę głównie zdobywałem poprzez współpracę z Lubuskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Kalsku za pośrednictwem Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Żaganiu. Szczególnie miło wspominam współpracę ze ś.p. Panem Ryszardem Prokopowiczem – ówczesnym kierownikiem placówki z Żagania. Jednak najbardziej i najcieplej wspominam współpracę z Panem Zbigniewem Żywieniem, który na początku był doradcą terenowym, potem kierownikiem, w końcu dyrektorem Lubuskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, a obecnie kolegą – członkiem Żagańskiej Rady Powiatowej LIR z gminy Brzeźnica. Szczególnie dużo wiedzy rolniczej zdobyłem organizując dni pola w swoim gospodarstwie, a także uczestnicząc corocznie w takich wyjazdach na pola w innych gminach naszego powiatu, a także województwa. W latach początkowych swojego gospodarowania była to jedyna możliwość zobaczenia różnych technologii uprawy, nawożenia i ochrony roślin. W chwili obecnej zdobywanie wiedzy jest dużo łatwiejsze niż kiedykolwiek, między innymi poprzez większy postęp, a także dostęp do internetu i różnego rodzaju czasopism branżowych.

Jak wygląda profil gospodarstwa i bonitacja?

Moje gospodarstwo zajmuje się wyłącznie produkcją roślinną i jak wcześniej wspomniałem liczy ono 110 ha użytków rolnych. Uprawiane są głównie pszenica ozima – około 45 ha, a średni plon 7,5 do 8 t/ha; rzepak ozimy – około 45 ha, średni plon 3,5 do 4 t/ha; żyto ozime – 5 ha, średni plon to 5 do 6 t/ha; jęczmień ozimy – 10 ha, średni plon ok. 8 t/ha, a także niewielkie ilości łubinu, grochu i ziemniaków jadalnych. Oczywiście jest to plonowanie w normalnym roku. Bonitacja gleb w gospodarstwie przedstawia się następująco: 60% klasy III a i III b, 30% klasy IV a i 10% klasy V i VI.

Ile osób pracuje w gospodarstwie? Czy stanowi ono jedyny Pana dochód?

W gospodarstwie na chwilę obecną pracujemy razem z żoną Iwoną. Księgowością (wystawianie faktur, opłat i prowadzenie ewidencji) zajmuję się sam. Dużo korzystałem z dofinansowań do inwestycji w gospodarstwie i jestem czynnym podatnikiem podatku VAT. Faktury dostarczam do biura rachunkowego, które mi je rozlicza. W wypełnianiu różnego rodzaju wniosków korzystam z usług LODR w Kalsku, a także firm zewnętrznych działających na rzecz rolnictwa. Praca w gospodarstwie stanowi główny dochód i nie prowadzę dodatkowej działalności pozarolniczej.

Jak wygląda rolnictwo na terenie gminy Brzeźnica?

Rolnictwo na terenie mojej gminy ma tendencję spadkową. Z roku na rok ubywa gospodarstw, a tych, które miały produkcją zwierzęcą, nie ma już prawie wcale. Wyjątkiem jest jedna większa ferma tuczu trzody chlewnej i dosłownie kilka gospodarstw, które utrzymują bydło mleczne i opasowe. Tu gdzie mieszkam wieś liczy ponad 620 mieszkańców (150 domów) i nie ma żadnego gospodarstwa hodowlanego. Pozostało jedynie kilka gospodarstw zajmujących się produkcją roślinną.

Czy ma Pan jakieś bliższe lub dalsze plany w stosunku do gospodarstwa?

Obecne czasy nie napawają optymizmem. Drastyczne podwyżki środków do produkcji (zwłaszcza nawozów, paliwa, środków ochrony roślin), a także coraz mniej substancji aktywnych w środkach ochrony roślin możliwych do stosowania, polityka naszego państwa i Wspólnoty Europejskiej wobec rolników (np. nadmierna biurokracja, różnego rodzaju obostrzenia, zakazy i nakazy oraz niejasne przepisy), jednocześnie dość duże obciążenie w postaci kredytów, które były zaciągane na inwestycje w gospodarstwie skutecznie ograniczają możliwości dalszego rozwoju gospodarstwa.

W tym momencie dzieci nie są zainteresowane pracą na roli, ale mam nadzieję, że coś się zmieni w polityce, co pomoże młodym ludziom podjąć decyzję o pozostaniu na wsi i pracy w gospodarstwie.

Czy susza lub inne niekorzystne warunki dały się mocno we znaki w ciągu ostatnich lat?

Gospodarstwo nasze, jak również sąsiadów, doświadczyły klęski suszy i to przez 3 lata z rzędu (2018, 2019 i 2020 rok). W roku ubiegłym, 2021, nie było już tak bardzo źle z plonami, ale był problem z ich jakością (głównie zbyt mała gęstość ziarna), w związku z tym przez ostatnie 4 lata w naszym gospodarstwie wydatki ponoszone na produkcję wynosiły 100%, natomiast uzyskiwane plony i przychody z tego tytułu były na poziomie 60%, dlatego też ciężko jest myśleć o dalszym rozwoju. Na pogodę nie mamy wpływu, niestety na pomoc państwa też nie za bardzo można liczyć, dlatego trzeba mieć nadzieje, że będzie lepiej, zaciągając kolejne kredyty.

Czy w gospodarstwie były lub będą podejmowane inwestycje z wykorzystaniem środków unijnych?

Gospodarstwo nasze korzystało z inwestycji z wykorzystaniem środków unijnych PROW. I tak z programu na lata 2007-2013 Modernizacja Gospodarstw Rolnych w roku 2010 zakupiliśmy kombajn zbożowy, przyczepę 14 tonową, bronę talerzową, a także wał i maszyny do sadzenia i pielęgnacji ziemniaków.

W 2019 roku skorzystaliśmy ze wsparcia inwestycji w gospodarstwach rolnych Modernizacja Gospodarstw Rolnych objętego PROW na lata 2014-2020. Dzięki niemu zakupiliśmy ciągnik rolniczy 195 KM oraz nawigację do ciągnika, zestaw do uprawy i siewu bezpośredniego. Kolejne próby skorzystania z programu PROW na chwilę obecną nie są możliwe, ze względu na duże obciążenia finansowe, a także niepewną politykę rolną. Mimo, iż w tej chwili jesteśmy samowystarczalni pod względem maszyn i urządzeń rolniczych, to przydałoby się wymienić kombajn do zbioru zbóż na bardziej wydajny.

Jest Pan pierwszą kadencję członkiem Żagańskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej. Co prawda jest to nietypowa kadencja w obliczu COVID-19, mimo to proszę o spostrzeżenia nt. Izb Rolniczych, jak Pan ocenia ich działalność?

Jeżeli chodzi o spostrzeżenia dotyczące działalności izb rolniczych to moim zdaniem mają za małą moc decyzyjną, jedynie co mogą to wydawać opinie, które i tak nie muszą być brane pod uwagę. Zauważyłem również, że nie ma chętnych rolników do zasiadania w radach izb rolniczych, są gminy, gdzie nie ma wcale kandydatów. W mojej gminie na dwa miejsca było tylko dwóch kandydatów. Świadczyć to może o tym, że izby nie mają większego wpływu na działania naszego państwa w sferze związanej z rolnictwem w naszym kraju.

Czy poza byciem członkiem Rady Powiatowej LIR pełni Pan jeszcze inne funkcje?

Poza prowadzeniem gospodarstwa rolnego i byciem członkiem Żagańskiej Rady Powiatowej LIR pełnię funkcję sołtysa wsi Jabłonów (już trzecią kadencję), poza tym jestem radnym gminy Brzeźnica 4 kadencję. Czynnie udzielam się w miejscowej jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej Jabłonów, wyjeżdżając do ratowania życia i mienia ludzkiego, w której także pełnię funkcję wiceprezesa, a na szczeblu gminy jestem członkiem Gminnego Zarządu OSP. Na terenie naszej miejscowości wspólnie z radą sołecką, a także Kołem Gospodyń Wiejskich, którego również jestem członkiem, działamy dla dobra mieszkańców Jabłonowa. Działam również w mojej miejscowości w Radzie Parafialnej. Jestem również myśliwym zrzeszonym w dwóch kołach łowieckich.

Co sądzi Pan o polityce rolnej naszego kraju? Czy jest przychylna wszystkim rolnikom, czy daje im szansę na rozwój?

Moim zdaniem polityka w naszym kraju nie jest przychylna wszystkim rolnikom. Myślę, że niektórymi ustawami i decyzjami poróżnia się nas, co powoduje niepotrzebne podziały. W chwili obecnej widzę, że największa pomoc idzie w kierunku małych gospodarstw, takich do 30 ha, gdzie z takiego gospodarstwa w tych czasach trudno się utrzymać i trzeba będzie podjąć dodatkową działalność lub pracę.

Jak wygląda sytuacja ze szkodami łowieckimi?

Obecnie na terenie mojej miejscowości, a także gminy, problem szkód łowieckich prawie nie występuje, gdyż ASF, a także polityka państwa, działania służb i zaangażowanie kół łowieckich w walkę z ASF zmniejszyły ten problem. Teraz występują, jedynie w niewielkim stopniu, szkody wywołane przez bobry, a także przez zwierzynę płową. Moje gospodarstwo w tej chwili nie boryka się ze szkodami łowieckimi, a współpraca z kołami łowieckimi układa się bardzo dobrze. Być może dlatego też, iż jestem myśliwym na terenie mojej gminy.

Czy jest chwila na odpoczynek, realizację własnych zainteresowań i pasji?

Staram się chociaż raz do roku wyjechać z rodziną na 2-3 dni nad morze lub w góry, po których uwielbiam chodzić. Natomiast na co dzień, kiedy nie ma natłoku prac i jest trochę czasu dla siebie oddaje się swojej pasji, czyli myślistwu i obcowaniu z naturą.

Na koniec chciałbym życzyć wszystkim rolnikom i sympatykom rolnictwa, w tych covidowych czasach, przede wszystkim zdrowia, wytrwałości w dążeniu do zamierzonych celów, a także spełnienia najskrytszych marzeń. Chciałbym również by społeczność rolnicza umiała się porozumieć, dogadać i pomagać sobie, a także okazywała więcej serdeczności, a mniej jadu i hejtu w tych internetowych czasach.

Dziękuję

P. Sas

 

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!
  Copyright ©2024 Lubuska Izba Rolnicza, wszystkie prawa zastrzeżone.