Lubuska Izba Rolnicza » Archiwum bloga » SPOŁECZNIK Z NATURY
Główna » Aktualności

SPOŁECZNIK Z NATURY

Autor: Red. dnia 22 czerwca 2023

Przedstawiamy sylwetkę Jana Hańbickiego z Lubiechni Wielkiej w gminie Rzepin, członka Słubickiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej.

Proszę opowiedzieć jaka jest historia gospodarstwa i jak to się stało, że został Pan rolnikiem? Jak obecnie wygląda gospodarstwo, jego wielkość?

Mój ojciec po przesiedleniu z Kresów Wschodnich otrzymał od państwa 4 ha ziemi, na której założył m.in. sad i pasiekę. W tym kształcie odziedziczyłem gospodarstwo po rodzicach i mimo iż przeszedłem na emeryturę, nadal uprawiam ziemię i posiadam sad i pszczoły.

Jakie są najbliższe plany w stosunku do gospodarstwa i ewentualne trudności w realizacji tych planów?

Koncentruję się na rozwoju pasieki, jednakże głównym problemem jest sprowadzanie miodu do Polski z Chin, a obecnie także z Ukrainy, co powoduje zaniżenie cen i sprawia, że rentowność pasieki jest na niskim poziomie.

Jak charakteryzuje się rolnictwo w Pana gminie (czy są tam duże gospodarstwa, czy są jeszcze gospodarstwa hodowlane itp.), jak dużo jest gospodarstw, zwłaszcza takich, w których jedynym źródłem dochodu jest rolnictwo?

W gminie jest kilka gospodarstw powyżej 100 ha ziemi; pozostałe gospodarstwa są raczej małe: kilku, kilkunastohektarowe.

Czy susza lub inne niekorzystne zjawiska atmosferyczne dały się mocno we znaki w ciągu ostatnich lat u Pana w gospodarstwie, w gospodarstwach sąsiadów?

W mojej gminie susza w większości przypadków nie wpływa na poziom produkcji rolnej ponieważ uprawiana ziemia jest przynajmniej 3 klasy. Systemy nawadniania są rzadko spotykane, natomiast gdyby były na większa skalę to i efekt produkcji byłby większy.

Jest Pan pierwszą kadencję członkiem Słubickiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej. Jakie są Pana spostrzeżenia z tego okresu.

Moja kadencja w Lubuskiej Izbie Rolniczej jako członka Słubickiej Rady Powiatowej przebiegała pod znakiem COVID-19, dlatego też aktywność na początku była znacznie niższa, niż pod koniec kadencji. Zdecydowałem się kandydować na kolejny okres, który mam nadzieję będzie bardziej przychylny, chociażby do odbywania spotkań.

Czy poza byciem członkiem Rady Powiatowej LIR pełni Pan jeszcze inne funkcje lub należy Pan do jakiegoś zrzeszenia, stowarzyszenia itp.?

Od 25 lat jestem sołtysem Lubiechni Wielkiej. W przeszłości byłem też prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Lubiechni Wielkiej, której założycielem po wojnie był mój dziadek Jan Wiernicki. Obecnie jestem Radnym Powiatu Słubickiego. Założyłem też filię Banku Żywności, by pomagać najbardziej potrzebującym mieszkańcom gminy Rzepin. Obecnie mamy ok. 1200 podopiecznych. Rocznie rozdajemy ok. 150 ton żywności.

Jak wygląda sytuacja ze szkodami łowieckimi na tym terenie? 

Zwierzyny w naszych lasach jest dużo, a zwłaszcza saren i dzików, bo jesteśmy w obrębie Puszczy Rzepińskiej. Uważam, że sytuacja ze szkodami łowieckimi jest opanowana przez miejscowe nadleśnictwa.

Co sądzi Pan o polityce rolnej naszego kraju? Co można w niej poprawić, żeby wspomóc rolnictwo?

Sytuacja w rolnictwie jest w miarę dobra. Ceny płodów rolnych ukształtowały się na wysokim poziomie, jednakże polskie rolnictwo odczuwa napływ płodów rolnych z Ukrainy. Efekty dobrej gospodarki rolnej konsumują pośrednicy. Dzisiejszym problemem małych gospodarstw jest brak specjalizacji. Natomiast wyspecjalizowane małe gospodarstwa napotykają na barierę zbytu. Rynek opanowany jest przez zachodnie sieci handlowe, które nie są zainteresowane współpracą i kontraktowaniem płodów od polskich producentów, zwłaszcza tych niewielkich.

Czy zauważa Pan zaniepokojenie wśród miejscowych rolników obecną sytuacją na rynkach rolnych związanych z wojną w Ukrainie? Jeśli tak, czym to się objawia?

Wojna w Ukrainie poważnie zmieniła sytuację na naszym rynku. Przede wszystkim napłynęło wiele produktów, które zaszkodziły naszej gospodarce.  Jest to odczuwalne i widoczne. Tańsze zboże i inne produkty wynikają z uprawy na urodzajnych i żyznych glebach ukraińskich, które nie wymagają takich nakładów na produkcję. Dodatkowo w Ukrainie są ogromne gospodarstwa w rękach zachodnich korporacji, które nastawione są na zysk. Jeżeli zaleją oni tymi produktami nasz rynek, to z dużym prawdopodobieństwem zniszczą w Polsce ten sektor gospodarki. Jest z tego wyjście. Jako członek Izby Rolniczej będę wnioskował o wznowienie przez państwo podsektora gospodarki rolnej, a mianowicie działalności eksportowej.

Jak spędza Pan czas wolny? Czy jest chwila na dłuższy odpoczynek, wyjazd, realizację własnych zainteresowań i pasji?

Najlepiej wypoczywam u siebie, pod własną gruszą, przy swoim stawie. Lubię też spacery po lesie, który jest w pobliżu mojego domu.

Proszę o refleksje na zakończenie. Czym chciałby się Pan podzielić albo czego życzyć rolnikom – czytelnikom Rolniczego Pulsu?

Życzę rolnikom, aby w dalszym ciągu utrzymywali naturalną produkcję – roślinną i zwierzęcą, która jest dzisiaj atutem naszego rolnictwa. Żeby nie dali się nabrać na żadne GMO i inne eksperymenty promowane przez poprawiaczy natury. Życzę biuletynowi „Rolniczy Puls”, aby stawał się coraz silniejszym medium, chroniącym polskie rolnictwo.
Chciałbym się jeszcze podzielić jednym spostrzeżeniem. Był program rozwoju lokalnych targowisk. Niewiele gmin na to zareagowało. Rozwój tego typu miejsc jest obserwowany na całym świecie, w Polsce natomiast jest niedoceniony. Ceny mogłyby być znacznie niższe, gdyby rolnik mógł sprzedawać swoje produkty na giełdzie bez pośredników. Giełd takich z prawdziwego zdarzenia w Polsce jest może kilka. Przykładem mogą być Bronisze pod Warszawą. Każde duże miasto powinno mieć taką giełdę, aby cen nie kształtowali zachodni pośrednicy.

Dziękuję
P. Sas

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!
  Copyright ©2024 Lubuska Izba Rolnicza, wszystkie prawa zastrzeżone.