GOSPODAROWANIE NA BARDZO SŁABYCH GLEBACH TO NIEZWYKŁE WYZWANIE
Przedstawiamy gospodarstwo Pana Wiesława Węgrzyna, który prowadzi gospodarstwo rolne o kierunku bydła mlecznego w miejscowości Grotów, gmina Drezdenko. Pan Wiesław jest członkiem Strzelecko-Drezdeneckiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej V i VI kadencji.
Proszę opowiedzieć o historii gospodarstwa.
W 1945 roku dziadek osiedlił się na „Zachodzie”, gdzie tu, w Grotowie zagospodarował grunty należące do tego gospodarstwa. Po regulacjach w tamtych czasach co do powierzchni gospodarstw, dziadek uprawiał 10 ha. Po kilku latach gospodarstwo zostało powiększone o 4 hektary. W 1976 roku gospodarstwo przejęli rodzice powiększając jego areał do 20 ha. Było to typowe tradycyjne polskie gospodarstwo rolne, jakie funkcjonowały w tamtym okresie, w którym uprawiało się zboża, ziemniaki, buraki pastewne, warzywa na potrzeby własne oraz prowadzony był chów bydła, trzody chlewnej i różne gatunki drobiu. Przewaga trwałych użytków zielonych w strukturze użytków rolnych oraz możliwość powiększenia gospodarstwa o łąki lub pastwiska było jakoby naturalnym powodem rozwijania hodowli bydła mlecznego. W 1998 roku rodzice przekazali mi gospodarstwo o powierzchni 28 ha, w którym sukcesywnie rozwijałem hodowlę bydła oraz powiększałem jego areał dla zapewnienia powierzchni paszowej.
Dlaczego wybrał Pan zawód rolnika. W jaki sposób zdobywał Pan wiedzę rolniczą niezbędną do prowadzenia gospodarstwa?
Praca w rolnictwie zawsze była moim ulubionym zajęciem. Od najmłodszych lat pomagałem rodzicom w gospodarstwie. W przejmowanym gospodarstwie specjalizacja w kierunku produkcji mleka była już rozwinięta, zdecydowałem że dzieło rodziców będę kontynuował i rozwijał. Dodatkową wiedzę potrzebną do prowadzenia i rozwoju gospodarstwa zdobywałem od doradców rolniczych, poprzez szkolenia, wyjazdy szkoleniowe, prasę rolniczą a także poprzez kontakty i wymianę doświadczeń podczas spotkań z kolegami rolnikami.
Jaki jest profil gospodarstwa, jego wielkość, specjalizacja i struktura zasiewów?
Obecnie gospodarstwo liczy 60 ha, z tego 30 ha to grunty własne, 8 ha dzierżawię od KOWR a pozostałe grunty dzierżawię od osób prywatnych. Większość gruntów to trwałe użytki zielone: łąki i pastwiska. Ziemi ornej mam 15 ha. W każdym roku sieję ok. 10 ha żyta, a na pozostałych, nieco lepszych kawałkach, pszenżyto ozime, pszenicę ozimą i mieszankę zbożową (jarą). Ze względu na słabą bonitację gleb nie uprawiam kukurydzy na zielonkę, chociaż kiszonka z kukurydzy bardzo by się przydała w żywieniu bydła. Jak już wspomniałem, w gospodarstwie prowadzony jest chów bydła mlecznego. Można powiedzieć, że rozwój specjalizacji w kierunku produkcji mleka w naszym gospodarstwie wynika z uwarunkowań glebowych. Obecnie stado liczy 73 sztuk bydła rasy HF, w tym 30 krów mlecznych, 9 jałówek starszych i 6 młodszych z przeznaczeniem na remont stada a pozostałe to opasy. Obecnie dzienny udój mleka wynosi 500 litrów. W poprzednich latach, gdy nie było suszy, a stado podstawowe liczyło 40 krów dziennie, pozyskiwałem 800 litrów mleka. Udój prowadzony jest dojarką przewodową 5-stanowiskową Westfalia, która zapewnia komfortową i szybką obsługę, wygodny udój dla człowieka i zwierząt oraz bezstresowy proces dojenia. Mleko po udoju jest schładzane do odpowiedniej temperatury, tak aby mogło zachować świeżość i odpowiednie wartości odżywcze i wówczas przechowywane jest w zbiorniku, oczekując na odbiór do mleczarni.
Jak odbywa się odbiór mleka z gospodarstwa i jaka jest opłacalność jego produkcji?
Co drugi dzień schłodzone i przechowywane mleko w zbiorniku odbierane jest z gospodarstwa w ilości ok. 1000 litrów. Odbiorcą mleka jest Spółdzielnia Mleczarska „Mlekpol” w Grajewie, a dostarczane jest bezpośrednio do Zakładu Przetwórstwa Mlecznego w Bydgoszczy. Obecnie otrzymuję cenę 2,30 – 2,40 zł za litr. Do tego dochodzi nieraz premia w wysokości ok. 0,30 zł za litr. Jest to dobra cena, ale przy kosztach ponoszonych w poprzednim roku. Przy stale rosnących cenach środków do produkcji rolnej trudno powiedzieć o opłacalności. Temat opłacalności jest tematem trudnym. „Może będą trochę niższe koszty bo nie ma nawozów azotowych”. Przy obecnych cenach nawozów, oleju napędowego czy środków ochrony roślin opłacalności w gospodarstwie naprawdę nie ma.
Jak przedstawia się bonitacja gleb i uzyskiwane plony z hektara?
Moja ziemia, podobnie jak w okolicy, jest bardzo słaba. Są to gleby w IV-VI klasie bonitacyjnej, z przewagą gruntów V i VI klasy. Na tych piaskach, i w kolejnym już roku występowania suszy rolniczej, zbieram 12-15 kwintali ziarna z 1 hektara. W normalnych czasach, gdy nie występowały takie niedobory wody w glebie, zbierałem po 2 – 3 tony z hektara, co na tych piaszczystych glebach może być zadowalające.
Ile osób pracuje w gospodarstwie?
W gospodarstwie pomaga mi bratanek, z którym wiążę nadzieję prze-kazania gospodarstwa po uzyskaniu wieku emerytalnego. Jego zaangażowanie, pracowitość i sumienność daje gwarancję na zachowanie ciągłości kontynuowania tego rodzinnego dzieła. W pracach polowych dorywczo, w miarę możliwości ze względu na wiek, pomaga mi także ojciec.
Jak wygląda Pana park maszynowy?
Pierwszy ciągnik do gospodarstwa został zakupiony w 1969 roku. Był to używany Ursus C-328, kupiony na licytacji w państwowym gospodarstwie, który po kapitalnym remoncie, w gospodarstwie był używany jeszcze przez wiele lat. W 1976 roku został kupiony nowy Ursus C-330 i powolutku był gromadzony sprzęt i maszyny ciągnikowe do uprawy roli. Obecnie gospodarstwo wyposażone jest w niezbędny sprzęt do uprawy ziemi i zbioru plonów oraz sporządzania siana i sianokiszonki. Z najważniejszych to: 6 ciągników ( w tym dwa C-330 i C-360 praktycznie nie użytkowane ze względu na kompatybilność z posiadanym sprzętem do siewu i uprawy roli), kombajn zbożowy Bizon Rekord, agregat uprawowo-siewny, 6-tonowy rozrzutnik obornika, prasa rolująca Krone, owijarka balotów samo załadowcza, kosiarka dyskowa szer. 3m, przewracarka do siana 6-metrowa, grabiarka karuzelowa 4-metrowa.
Czy w gospodarstwie były realizowane inwestycje z wykorzystaniem środków unijnych?
Ze środków pomocowych UE skorzystałem przy zakupie ciągnika New Holland T5-115 oraz prasy rolującej Krone. Pozostały sprzęt kupowałem ze środków własnych, co uważam za pewniejszą inwestycję. Korzystanie ze wsparcia wiąże się w rolnictwie z ryzykiem niewypełnienia czy niedotrzymania zobowiązań wynikających z warunków otrzymania wsparcia, co może wystąpić z przyczyn niezależnych ani od rolnika ani od gospodarstwa, a za co grożą sankcje. Do tej pory takim zagrożeniem były ponoszone straty w gospodarstwie z powodu występowania kolejny już raz suszy rolniczej oraz coraz częściej występujących innych niekorzystnych zjawisk atmosferycznych. Obecnie doszedł kolejny istotny czynnik ryzyka i zagrożenia – niekontrolowany wzrost cen środków produkcji.
A inne inwestycje przeprowadzone w gospodarstwie?
Z ważniejszych to: w latach 1998-2000 przeprowadzona została modernizacja obory, w późniejszym okresie wymiana dachu na oborze i budynkach gospodarczych oraz budowa płyty obornikowej.
Jakie są najbliższe plany w stosunku do gospodarstwa?
Przy obecnych cenach i niełatwym dla gospodarki okresie trudno o większe inwestowanie. Planuję jednak zakup ciągnika o większej mocy, w granicach 140-145 KM.
Co Pan sądzi o składaniu wniosków suszowych za pomocą publicznej aplikacji?
Tak jak wszyscy rolnicy tą metodę oceniam bardzo źle, zwłaszcza w tym roku, mając na względzie najpierw problemy ze złożeniem wniosku, a następnie z wygenerowaniem protokołu lub kalkulacji, z powodu źle funkcjonującej aplikacji, która przez pewien okres była nawet całkowicie zablokowana. Wprowadzony sposób wyliczania strat spowodowanych wystąpieniem niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, zarówno poprzez aplikację jak i komisje powoływane przez wojewodę, jest krzywdzący dla rolników utrzymujących zwierzęta gospodarskie, ponieważ wykazywane straty w takich gospodarstwach są dużo niższe aniżeli w gospodarstwach prowadzących tylko produkcję roślinną, i to tylko z powodu utrzymywanych zwierząt, dla których rolnik musi dokupić brakującej paszy. Jeszcze większe różnice na niekorzyść występują gdy prowadzony jest chów bydła mlecznego. W wyliczeniach strat suszowych uwzględnia się również dochody z produkcji zwierzęcej, a nie bierze pod uwagę dodatkowych kosztów zakupu paszy, które najczęściej ponoszone są w późniejszym okresie. Dlatego system ten rolnikom-hodowcom zaniża straty.
Sąsiedztwo lasów to pewnie i szkody łowieckie. Jaka jest skala tego problemu?
Zwierzyna leśna wyrządza u nas szkody jak wszędzie. Ja staram się zapobiegać ich powstawaniu na moich uprawach. Wszystkie pola oraz większość użytków zielonych mam ogrodzone pastuchem elektrycznym, bez współfinansowania czy jakiejkolwiek pomocy koła łowieckiego. Sporadycznie dziki wyrządzają mi niewielkie szkody, ale od dwóch lat nie zwracam się do koła o szacowanie. Jak już wspomniałem, kukurydzy nie sieję ze względu na słabe gleby. Ale gdybym zasiał to chyba musiałbym mieszkać na plantacji, bo pastuch na pewno by nie pomógł, ponieważ jest to wielki przysmak dla dzików.
Czy w związku z występowaniem ASF pogłowie dzików zostało zmniejszone w rejonie?
Nie zauważam tego. Gdy zapadnie zmrok to stado dzików potrafi buchtować tuż przy budynkach mieszkalnych. Myśliwi natomiast twierdzą, że dzików nie ma. Ze względu na dziki nie prowadzę obecnie nawożenia użytków zielonych obornikiem, ponieważ w drugim roku darń byłaby całkowicie zryta, mimo, iż jest ogrodzona elektrycznym pastuchem. Gdy jeszcze trzy lata temu stosowałem obornik na łąkach to szacowanie szkody odbywało się na zasadzie dogadania się co do wysokości szkody, a nie oszacowania strat. Dlatego ze względu na rodzące się konflikty z myśliwymi podczas szacowań, dotyczące wysokości i rozmiaru szkody, postępuję jak wcześniej wspomniałem.
Jak wygląda rolnictwo w Pana regionie, czy dużo jest jeszcze gospodarstw których podstawowym źródłem dochodu jest rolnictwo?
Dawniej wioska Grotów to byli sami rolnicy – właściciele gospodarstw, którzy utrzymywali się z rolnictwa. Obecnie jest nas trzech hodowców bydła mlecznego, producentów mleka, którzy utrzymują się z działalności rolniczej. Jest jeszcze trzech tzw. dwuzawodowców. Rolnicy ci utrzymują się też z pracy zawodowej. Pozostali to renciści albo emeryci, którzy swoje grunty wydzierżawiają lub sprzedają mieszkańcom miast jako działki pod zabudowę.
Proszę o refleksje na zakończenie… Czego chciałby Pan życzyć rolnikom?
Życzę rolnikom lepszych warunków gospodarowania, aby ich warsztat pracy prowadzony „pod chmurką” omijały wszelkie kataklizmy, a jeżeli uprawy zostaną zniszczone, to aby były odpowiednie programy pomocowe, w ramach których rolnicy uzyskają stosowną pomoc.
Życzę również lepszych i ustabilizowanych cen, żeby panowała odpowiednia ich relacja pozwalająca na uzyskiwanie zadawalających dochodów.
Dziękuję za rozmowę
Tekst i zdjęcia: Eugeniusz Rudkiewicz