ILE STRACIŁY GMINY, KTÓRE OBNIŻYŁY PODATEK ROLNY W UBIEGŁYM ROKU?
W związku z wysoką ceną za 1 q żytaLubuska Izba Rolniczapostanowiła przeprowadzić wywiad z wójtami gmin, które w poprzednim roku znacznie obniżyły podatek rolny. Dla porównania został wybrany Zabór – jako gmina małorolnicza oraz Brzeźnica – gmina typowo rolnicza. Jak ukształtowały się budżety gminne? Czy gminy straciły na obniżeniu podatku? Jaki to miało wpływ na inwestycje i rozwój gminy oraz gospodarstw rolnych? O to zapytaliśmy Andrzeja Bukowieckiego – wójta gminy Zabór oraz Jerzego Adamowicza – wójta gminy Brzeźnica. O kilka słów nt. wpływu obniżenia podatku rolnego na budżet gminy zapytaliśmy również Przewodniczącego Rady Gminy Zabór, a zarazem Delegata do KRIR – Stanisława Myśliwca. Czy faktycznie gminy na tym straciły?
Redakcja: Gmina Zabór była jedną z gmin, które najmocniej obniżyły podatek rolny w zeszłym roku. Proszę powiedzieć czy miało to duży wpływ na budżet gminy?
Andrzej Bukowiecki: Podatek u nas został znacznie obniżony, ponieważ w radzie gminy jest mocne lobby rolników. Budżet gminy na tym stracił 124 tys. jeżeli dodać do tego pieniądze unijne, które moglibyśmy na podstawie tego wsadu uzyskać to jest to obniżenie poziomu realizacji zadań o jakieś 400 tys. zł. Jest to bardzo znaczna kwota dla gminy o małym budżecie a do takich się zaliczamy. Obniżanie podatków to jest wspieranie rolników i najbardziej mnie irytuje to, że wspieramy w 80% tych, którzy się tą ziemią nie zajmują tzw. „rolników z marszałkowskiej”, a 20% rolników, którzy się tą ziemią zajmują, korzysta ze wsparcia w taki sam sposób jak pozostali i to jest niesprawiedliwe. Jeżeli ktoś faktycznie na polu haruje to temu należy się wsparcie, a nie temu co ma nadmiar kapitału i kupił sobie 10 ha.
Red.: Ale mimo to gmina się rozwija. Dużo jest nowych inwestycji.
A.B.: Tak tylko to jest kwestia tempa rozwoju. Można iść szybko, wolniej lub popaść w stagnację. Gmina oczywiście się rozwija. To nie oznacza, że obniżenie podatku sprawiło, iż gmina przestała się rozwijać. Bo to jest tylko jeden z elementów gwarantujących nasz rozwój. Natomiast rozwijamy się wolniej niż wtedy gdybyśmy te podatki w pierwotnej wersji przyjmowali.
Red.: Jakie inwestycje były poczynione w ostatnim roku?
A.B.: Przebudowa świetlicy w Droszkowie z boiskiem, w Zaborze z większych inwestycji mamy plac zabaw, zagospodarowanie zbiornika wodnego, w centrum Zaboru powstaje muszla koncertowa z całą infrastrukturą, z drogami, parkingami. Zrobiliśmy również plac zabaw w Przytoku. To są największe inwestycje.
Red.: A jakie są plany gminy na przyszłość?
A.B.: W najbliższym roku planujemy zagospodarowanie ścieków, niedługo przystąpimy do podpisania umowy na budowę 60 przydomowych oczyszczalni ścieków. Kanalizacja przy rozproszonej budowie jest nieopłacalna. Drugą inwestycją jest przebudowa naszej remizy strażackiej, chcemy dodać tam salę, w której można robić spotkania, salę komputerową i zakup nowego wozu strażackiego. Planowana jest modernizacja starej oczyszczalni ścieków i drobne inwestycje typu naprawa chodnika, drogi. Bardzo dużą wagę przywiązuje do rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Funkcjonujemy w ten sposób, że nie mamy domu kultury, zatem nie mamy kosztu utrzymania kadry pracowniczej związanej z ta placówką i mając pewna pulę pieniędzy wspieramy aktywność organizacji pozarządowych, a mamy sporo stowarzyszeń m.in. Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych, Stowarzyszenie Miłośników Drożkowa,, Miłośników Przytoku, Stowarzyszenie Sympatyków Łazu, Stowarzyszenie Odra – Milsko, każde ma jakieś plany. Ogłaszamy konkursy i fundusze przekazujemy na organizację imprez i są to naprawdę fajne imprezy.
Red.: Czy w gospodarstwach rolnych dostrzega Pan nowe inwestycje i rozwój?
A.B.: Już od jakiegoś czasu można zaobserwować nowe maszyny, ciągniki. Natomiast gmina z rolnictwem pożegnała się już dosyć dawno. W gminie są gleby słabe. Mamy bardzo mało 3 klasy i trochę 4. Za 5 i 6 klasę rolnik nie płaci podatków, a 1 i 2 nie mamy. Słaba jakość gleby nie daje rolnikowi szansy, aby z produkcji roślinnej egzystować na godziwym poziomie finansowym. Jeżeli chodzi o produktywność naszej gminy to w latach 1999-2005 mięliśmy w gminie 345 gospodarstw i tuczyliśmy 30 sztuk trzody chlewnej, czyli 10 gospodarstw tuczyło jednego wieprza. Sytuacja lepsza była jeżeli chodzi o bydło. Już 3 gospodarstwa tuczyły jedną sztukę. Z rolnictwa wyłącznie w naszej gminie żyje mocno poniżej 1% populacji, 99% szuka dochodu gdzie indziej. Jesteśmy gminą położoną w drugiej strefie od miasta Zielona Góra, dzieli nas gmina Zielona Góra i obserwujemy migrację osób z miasta. Ludzie myślą o przekwalifikowaniu gruntów na działki budowlane, a nie hodowli i uprawie pól. Dla uciekających z miast plusem osiedlania się w naszej gminie jest również to, że nie jesteśmy gminą utrzymującą się z rolnictwa, dlatego nie występuje u nas uciążliwość z tytułu zapachów wiejskich czy hodowli zwierząt.
Red.: Skoro nie ma rolnictwa to czy gmina tworzy miejsca pracy dla mieszkańców?
A.B.: Każda gmina powinna znając swoje możliwości powinna przyjąć jakiś kierunek działania. My przyjęliśmy inną strategię niż ściąganie inwestorów albowiem rywalizacja w tej dziedzinie z takimi potentatami jak Nowa Sól miasto z tradycjami przemysłowymi lub Zieloną Górą wraz z powstającym u granic gminy parkiem naukowo technologicznym z góry skazuje nas na porażkę. Nie posiadamy ani tradycji przemysłowych, metra linii kolejowych czy też istotnych węzłów komunikacyjnych. Posiadamy natomiast w stosunku do naszych sąsiadów takie przewagi konkurencyjne jak :piękne krajobrazy,49 %powierzchni lasów na obszarze gminy, dużo zbiorników wodnych i spokój komunikacyjny wynikający z położenia gminy w zakolu Odry przez, którą można przedostać się korzystając z promu. Dysponujemy zatem tym czego poszukują ludzie znużeni miejskim życiem. Tym potrzebom wychodzimy naprzeciw oferując możliwość osiedlania się na terenie gminy. /ponad 2000 działek budowlanych/ Nasza propozycja brzmi „pracuj w mieście , mieszkaj i odpoczywaj w Gminie Zabór
Red.: Czy w związku z budowaną Winnicą w Zaborze, największą w województwie (30 ha) są plany promocyjne gminy?
A.B.: Jako gospodarz gminy nie biorę bezpośredniego udziału w budowie winnicy. Wiem, że trwają rozmowy między głównymi partnerami bo trzeba uzgodnić wszystkie sprawy finansowe, podział zadań kto co będzie w tym pakiecie robił, winiarze muszą zabezpieczyć kapitał na nasadzenia ale inicjatywę wsparła Pani Marszałek i dla nas będzie to bardzo duża atrakcja. Poprzez tą winnicę będziemy mieć bezpłatną reklamę gminy, bo jest nią ogromne zainteresowanie. Przyciąga ona również osoby, które w okolicy zakładają mniejsze winnice, bo już mówi się o niej, że to będzie „mekka winiarstwa”. Będzie to nowy koloryt w naszym rolnictwie, co mnie bardzo cieszy.
Red.: Bardzo się cieszymy, że po raz pierwszy w gminie zostały zorganizowane dożynki. Jak Pan ocenia rolę integracyjną imprezy dla dobra mieszkańców?
A.B.: Wg mnie dożynki to święto odzwierciedlające skalę aktywności mieszkańców. Przez ostatnie dziesięciolecia zmiana ustrojowa eliminowała mieszkańców ze sfery bezpośredniej produkcji rolnej jak i otoczenia jej obsługi, to były trudne lata i nie rodziły nastroju do świętowania ,. Powiem szczerze, że zaniechałem organizacji dożynek, bo nie ma sensu robienie czegoś na siłę, musi to wypływać z wewnętrznej potrzeby mieszkańców. I w tym roku inicjatywę organizacji dożynek przejęło Stowarzyszenie Przyjaciół Droszkowa. Dożynki się odbyły, impreza była udana i jak sądzę będzie w przyszłym roku kontynuowana przez liderów Sołectwa Zabór. Dla mnie ,podkreślam to raz jeszcze jest to święto plonów inicjatyw obywatelskich.
Red.: Czy widać wpływ LGD na rozwój gminy?
A.B.: Dużą wagę przywiązuję do skuteczności działania. Założyliśmy ta grupę, której mam przyjemność być prezesem, opracowaliśmy wspólną strategię rozwoju dla 11 stowarzyszonych gmin wraz pakietem kryteriów służących ocenie projektów zmierzających do jej realizacji. Pozyskane pieniądze wypływają w objętym strategią terenie w postaci imprez o dużej różnorodności, remontów obiektów tego wymagających, bądź nowych inwestycji.
Red.: Proszę powiedzieć parę słów nt. zasad funkcjonowania pieca do spalania słomy, który ogrzewa m. in. szkołę w Zaborze.
A.B.: Słoma jest skupowana od miejscowych rolników i rolników spoza gminy, ponieważ u nas słomy jest za mało. Zatem musimy ją importować. Jest to dosyć atrakcyjne cenowo źródło ogrzewania. W zeszłym roku płaciliśmy za tonę po 120 zł. Dzięki temu w 10 letnim okresie mojego wójtowania , nie podnosiliśmy mieszkańcom opłat za energię. Ale teraz przyszła koniunktura na słomę, coraz więcej się jej wykorzystuje , i rolnicy podnieśli cenę słomy o 100%. Teraz oczekują za tonę 250 zł co się przełoży na rachunki płacone przez mieszkańców. Pomysł kolektorów słonecznych wynika z tego, że dbając o interes mieszkańców szukam tanich rozwiązań. Chciałem je zamontować, ale niestety to przedsięwzięcie ograniczyłoby skup słomy o jakieś 200 ton, zatem miejscowi rolnicy poprzez aktywność w radzie gminy mi ten pomysł odrzucili.
Red.: Jak zachęciłby Pan turystę do odwiedzenia właśnie gminy Zabór?
A.B: Gdyby przyjechała osoba z miasta to radziłbym wziąć rower i przejechać wałem wzdłuż Odry. Jest wiele zakątków, w których jadąc nie zarejestruje się śladów działalności ludzkiej. Dla mnie to jest fenomen, bo można sobie wyobrazić, że tak było 500 lat temu, gdzieś w oddali jakaś krowa, wędkarz. Jeżeli ktoś się chce oderwać od problemów swoich, to są jeszcze miejsca atrakcyjne stworzone przez winiarzy. Mamy winnicę „Miłosz” w Łazie i tu nawet został uruchomiony łańcuch turystyczny. Z Cigacic galarami płynie się do miejscowości Wielobłota, tam galary cumują w starym nadbrzeżu i stamtąd jedzie się traktorem do winnicy, gdzie właściciel opowiada, oprowadza po winnicy i częstuje winem. Drugą winnicą godną odwiedzin jest „Leśna Polana”. Jest u nas również gospodarstwo agroturystyczne w Droszkowie i w Czarnej. „Wiejska zagroda” w Czarnej przyciąga przede wszystkim dzieci, które mają bezpośredni kontakt ze zwierzętami. Są tam przeprowadzane zajęcia edukacyjne. Nawiązaliśmy kontakt z dziećmi z Guben i nasze dzieci pojechały do zoo w Guben, a potem była rewizyta. I tamte dzieciaki wybrały sobie nie palmiarnie, nie Ochlę tylko właśnie tą wiejską zagrodę, panie częstują tam produktami regionalnymi, chlebem z miodem, zabawiają dzieciaki różnymi grami, organizują zawody m.in. dojenie krowy. Także to jest również duża atrakcja. No i są tu przede wszystkim lasy, dukty leśne, wąwozy, także mamy bardzo malownicze tereny, gdzie można spotkać zwierzęta leśne. Gmina Zabór to teren dla koneserów tego typu kontaktów z przyrodą. Jest dużo zbiorników wodnych, gdzie wędkarze wyciągają sumy po100 kg, także padają u nas rekordy polski w wielkości złowionych ryb. Także nasza gmina obejmuje teren 9 339ha, z czego 49% to lasy. Panuje tu spokój i cisza.
Dziękuję za rozmowę. Kolejną osobą zapytaną o budżet gminy Zabór był Stanisław Myśliwiec. Oto co nam powiedział:
Redakcja: Proszę powiedzieć czy w związku z obniżeniem podatku rolnego przez gminę w poprzednim roku dostrzega Pan w gospodarstwach rolnych nowe inwestycje i rozwój?
Stanisław Myśliwiec: Rozwój rolnictwa w gminie jest zauważalny. Mimo, iż nie mamy dużo rolników, są u nas młodzi, którzy po rodzicach i dziadkach przejmują gospodarstwa. Jest również w Zaborze młody rolnik, który nie pochodzi z rodziny rolniczej. Gospodarowanie zaczynał sam, od początku i świetnie sobie radzi. Rolnicy kupują nowe ciągniki, maszyny, ale są one często finansowane kredytem lub w leasingu i spłacane przed 10-15 lat. Rolnik w tym momencie jest tylko użytkownikiem, a nie właścicielem maszyny. Panuje również ogólny szum, że rolnicy mają dopłaty unijne. Oczywiście mają, ale również inne grupy zawodowe mają możliwość korzystania z różnego rodzaju dofinansowań unijnych. Obniżenie podatku rolnego jest dla osób prowadzących gospodarstwo dużą pomocą i nie rozumiem tych, którzy są przeciwnikami tej inicjatywy. U nas rolnicy to mała grupa społeczna. Zastosowanie wobec nich ulgi w postaci obniżonego podatku rolnego o wiele mniej wpłynęło na budżet gminy niż zastosowana ulga w opłatach za nieruchomości, z której korzystał każdy z mieszkańców naszej gminy. Ulga została zastosowana zarówno wobec biednych jak i bogatych mieszkańców i o wiele bardziej wpłynęła na budżet gminy niż ta zastosowana wobec kilku rolników.
Red.: Czy w związku z tym niższy budżet gminy znacząco wpłynął na inwestycje?
S.M.: Gdyby ulga była dużym uszczupleniem budżetu to niektóre ze zrealizowanych inwestycji, takie jak: place zabaw, boiska, remonty i budowa świetlic wiejskich, nie zostały by zrealizowane z powodu braku funduszy na wkład własny. Wiadomo, że pieniądze pozyskane ze środków unijnych to jedno, ale aby starać się o dotacje trzeba mieć wkład własny. Chciałbym jednocześnie nadmienić, że ulga zastosowana w podatku rolnym dla wszystkich rolników z gminy Zabór wynosi około 20 tys. złoty.
Red.: Czy może Pan skomentować zablokowanie przez Radę Gminy projektu zamontowania solarów?
S.M.: Tak, jest to prawdą, że Rada zablokowała ten projekt, ponieważ gmina Zabór posiadała i posiada nowoczesną kotłownie opalaną słomą i sianem. Wydatek poniesiony na solary był by za dużym obciążeniem budżetu gminy czego skutkiem byłoby nie wybudowanie nowej świetlicy wiejskiej w Łazie. Rada gminy wybrała właśnie tą inwestycje. Zdziwił mnie pomysł ograniczenia opalania słomą, bo wielokrotnie podkreślano, że dużym sukcesem Zaboru jest właśnie ta kotłownia. Rolnicy mają zbyt, a mieszkańcy, którzy są odbiorcami ciepła od 10 lat nie mieli podniesionych opłat za ciepłą wodę i ogrzewanie. Także kotłownia jest sukcesem nie tylko rolników ale i mieszkańców. Po co ograniczać coś co spełnia swoją funkcję.
Red.: W tym roku również mamy bardzo wysoką cenę żyta za 1 q. Czy w związku z tym jako Przewodniczący Rady Gminy będzie Pan nadal walczył o obniżenie podstawy podatku rolnego?
S.M.: Rada Gminy i Komisja Rolnictwa to organ społeczny, który powinien ustalać stawki podatkowe, zabezpieczać budżet gminy, ale powinien mieć na uwadze dobro wszystkich mieszkańców gminy. Jednocześnie ustalając stawki radni powinni równo traktować wszystkie grupy zawodowe. Wysoce niesprawiedliwe jest przyjąć podatek rolny w stuprocentowej stawce określonej przez rząd. Wszystko idzie do przodu, więc dlaczego nie miałyby się rozwijać również gospodarstwa rolne? Nie rozumiem osób, które chcą utrwalać stereotypy przedstawiające rolnika jako „zacofanego” gospodarza. Ja zawsze walczyłem i będę walczył o dobro rolnika.
Dla porównania przedstawiamy wpływ obniżenia podatku rolnego w gminie, która jest typowo rolnicza. Czy i ta gmina poradziła sobie z obniżeniem podatku? Wójt Gminy Brzeźnica – Jerzy Adamowicz.
Redakcja: Gmina Brzeźnica była jedną z gmin, które najmocniej obniżyły podatek rolny w zeszłym roku. Proszę powiedzieć czy miało to duży wpływ na budżet gminy?
Jerzy Adamowicz: Nasza gmina jest gminą typowo rolniczą. Jak na warunki lubuskie mamy dobre ziemie (wskaźnik bonitacji wynosi niespełna 1) mamy 531 gospodarstw rolnych w tym 88 gospodarstw o powierzchni powyżej 15 ha, więc podatek rolny jest poważną pozycją w naszym budżecie. Każda złotówka to konkretny dochód, który możemy przeznaczyć na inwestycje. Dochody z podatku rolnego są u nas na poziomie dochodów z podatku od nieruchomości. Ponieważ jesteśmy gminą, w której zamieszkuje znaczna ilość osób starszych (renciści i emeryci rolni), podniesienie podatku od nieruchomości miało by bardziej ujemny skutek dla mieszkańców niż podniesienie podatku rolnego. Wychowałem się na wsi, z wykształcenia jestem rolnikiem, ukończyłem Technikum Rolnicze w Szprotawie i Akademię Rolniczą w Szczecinie, przez 17 lat pracowałem bezpośrednio w produkcji rolnej i wiem jak wygląda praca w rolnictwie, ale rolnicy też muszą rozumieć potrzeby innych mieszkańców i gminy. Zadaniem wójta jest podnoszenie standardu życia wszystkich mieszkańców gminy.
Cała idea obniżania podatku jest niewątpliwie dużą pomocą dla rolników, ale w naszej gminie ponad 1/3 gruntów (czyli około 2 700 ha) należy do osób zamieszkałych poza terenem gminy. Mamy właścicieli gruntów, którzy mają znaczne areały z Częstochowy, Krakowa, Warszawy, a nawet ze Stanów Zjednoczonych. Moim zdaniem powinno być tak, że obniżenie podatku jest, ale dla rolników mieszkających w gminie. Wtedy jest to ukłon w stronę miejscowego rolnika. Gmina to są nie tylko drogi, budynki, ale również mieszkańcy. Jeżeli miejscowi zyskują to i gmina również, chociażby poprzez poprawę wizerunku gospodarstw. Za przysłowiową złotówkę poziom życia z naszej gminie w odniesieniu do mieszkańców dużych miast w Polsce czy za granicą jest niewspółmierny. Dla osób mieszkających w dużych miastach obniżenie podatku o 15 zł nie wpływa tak znacząco na budżet domowy jak mieszkańcowi wsi. W tej chwili rolnik chcąc żyć z gospodarstwa musi stosować nowoczesne technologie, mieć nowoczesny sprzęt, a wiadomo to wszystko kosztuje.
Red.: Czy obserwuje Pan rozwój rolnictwa w gminie?
J.A.: Tak. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej dało rolnikom wiele możliwości pozyskiwania środków na rozwój gospodarstw. Zaczęła zmieniać się struktura powierzchniowa gospodarstw. Zmniejsza się ilość małych gospodarstw. W jednej z naszych wsi obserwujemy nawet głód ziemi. Powiększają się gospodarstwa, rolnicy inwestują w maszyny, zmienia się wyposażenie i wygląd tych gospodarstw. Smutne jest jednak to, że wieś pomału się starzeje. Mało młodych ludzi przejmuje gospodarstwa.
Red.: Czy obserwuje Pan napływ ludności z miasta?
J.A.: Dużo osób buduje się na terenie naszej gminy ale jest to zwykle młodzież, która wyjeżdża na zachód, dorabia się i wraca. Mamy fatalne drogi. Mimo, iż alternatywna droga z Żagania do Zielonej Góry wiedzie przez Brzeźnicę to stan dróg powoduje, że niewiele osób tędy jeździ. Gdyby dojazd był lepszy to na pewno zdecydowanie więcej osób osiedlało by się u nas.
Red.: Jakie inwestycje udało się zrealizować a jakie są planowane?
J.A.: Potrzeby gminy są ogromne, a budżet ograniczony. Mimo skromnych dochodów, dzięki środkom unijnym udało się wyremontować świetlicę w Przylaskach, udało nam się przeprowadzić remonty kapitalne wszystkich stacji uzdatniania wody, a ostatnio po generalnym remoncie oddaliśmy do użytku świetlicę w Jabłonowie. Sukcesem naszym jest niewątpliwie to, że prawie w 100% gmina jest zwodociągowana.
Red.: Jakie mamy plany na przyszłość?
J.A.: Gdzie się nie spojrzy wszędzie są potrzeby, kiepskie drogi i brak chodników utrudnia życie. Przede wszystkim chcemy poprawić wizerunek Brzeźnicy. Udało nam się już wybudować rondo z zajezdnią dla autobusów w centrum wsi, nowy parking koło szkoły w Brzeźnicy, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Jest to centrum gminy i gdy ktoś przyjedzie z zewnątrz, pierwsze kroki kieruje właśnie tutaj. Musimy również przeprowadzić remonty szkół oraz pozostałych świetlic, na części ulic brakuje oświetlenia a w niedalekiej przyszłości na pewno czeka nas budowa kanalizacji. Problemem u nas jest rozproszona zabudowa wsi, gdzie budowa z ekonomicznego punktu widzenia jest nieuzasadniona. Mieszkańcom, których domy nie kwalifikują się do podłączenia pod kanalizację podpowiadamy i doradzamy jak założyć przydomową oczyszczalnie ścieków i skąd pozyskać fundusze.
Jest rządowy projekt, który zakłada, że od 2014 r. utrzymanie melioracji szczegółowych przejmą gminy. Będzie to kolejne obciążenie finansowe. Rolnicy, którzy mają duże areały bardziej dbają o meliorację niż ci, co mają 2-3 ha, w związku z tym powstają konflikty. Gdyby to zadanie przypadło gminie, myślę że wiele sporów i problemów udałoby rozwiązać. Tylko musimy mieć na ten cel odpowiednie środki. Klimat się zmienia i istnieje potrzeba nie tylko osuszania ale również nawadniania gruntów. Także decyzją państwa gminy przejęły drogi śródpolne, rowy, z jednej strony jest to majątek ale też i kłopot. Na takiej rolniczej gminie trudno się gospodaruje, ale staramy się jakoś z tym radzić.
Red.: Jakie stowarzyszenia działają w gminie?
J.A.: Muszę się pochwalić, że na 9 sołectw mamy 8 zespołów ludowych, które kultywują tradycje swoich przodków. Nasi bukowińscy górale z zespołów Watra, Wichowianki czy Żródełko znani są nie tylko w lubuskim, występują z sukcesami w kraju jak i za granicą. Działają koła gospodyń wiejskich, stowarzyszenia sportowe, cztery jednostki ochotnicza straży pożarnej. Na początku poprzedniej kadencji zaproponowałem Radzie Gminy, aby co roku któraś wieś przygotowywała dożynki gminne, niestety dotychczas nie zostało to zaakceptowane.
Red.: Gdzie w gminie są miejsca pracy?
J.A.: Poza gminą, która jest największym pracodawcą (urząd gminy i jednostki podległe) mamy piekarnię w Jabłonowie, duże gospodarstwa rolne, w tym największą w powiecie fermę trzody chlewnej w Chodkowie – 10-11 tys. świń, hodowlę bydła we Wrzesinach – około 100 krów dojnych, mamy jedyną w powiecie wytwórnię pasz we Wrzesinach, kilka punktów sprzedaży nawozów, środków ochrony roślin i komponentów do produkcji pasz. Funkcjonuje kilkanaście firm jedno-dwu osobowych.
Jesteśmy gminą typową rolniczą i taką pozostaniemy. Słabe drogi, kiepski dojazd, brak uzbrojonych terenów inwestycyjnych nie zachęca do otwierania zakładów, ani do zakładania agroturystyki. Od ponad 10 lat Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych planuje budowy zbiornika retencyjnego, byłoby ok.8 halustra wody. Tereny mamy piękne, mamy lasy (34% powierzchni), piękne wzgórza dalkowskie, brakuje nam tylko zbiorników wodnych, aby stać się atrakcyjną miejscowością. I może wtedy coś ruszyłoby w kierunku agroturystyki. Obecnie mamy jedno gospodarstwo, które przyjmuje turystów – w Jabłonowie. Miejmy nadzieję, że za ich przykładem powstaną następne co wskaże kierunek rozwoju gminy.
Dziękuje za rozmowę
Anna Słowik