Lubuska Izba Rolnicza » Archiwum bloga » „PRZETWÓRSTWO SUROWCÓW ROLNICZYCH NA POZIOMIE GOSPODARSTWA ROLNEGO”
Główna » Aktualności, RP Krośnieńska

„PRZETWÓRSTWO SUROWCÓW ROLNICZYCH NA POZIOMIE GOSPODARSTWA ROLNEGO”

Autor: Red. dnia 23 marca 2011

22 marca 2011 r. w Sali Kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze odbyła się konferencja nt: „Przetwórstwo surowców rolniczych na poziomie gospodarstwa rolnego”. Organizatorem spotkania był Lubuski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Kalsku.

Konferencje otworzył Stanisław Tomczyszyn – Członek Zarządu Województwa Lubuskiego.

Podczas spotkania zaproszeni goście omawiali następujące zagadnienia:

Janusz Gralak, Zastępca Wojewódzkiego Inspektora WIJHARS mówił o obowiązujących przepisach oraz  jaki jest nadzór nad jakością handlową artykułów rolno-spożywczych.

Tadeusz Woźniak,- Wojewódzki Lekarz Weterynarii omówił wymagania weterynaryjne w gospodarstwach rolnych zajmujących się przetwórstwem oraz bezpieczeństwo produktów pochodzenia zwierzęcego.

Bogdan Wiatr – Zastępca Prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego poruszył temat o  możliwościach przetwórstwa wołowiny w warunkach gospodarstwa rolnego.

Klaudiusz Balcerzak – Poseł na Sejm RP przedstawił swoje stanowisko nt. „Rynek artykułów żywnościowych – warunki i perspektywy rozwoju”.

Przemysław Buda – Bomofar Ferma Jeleni w Dąbrówce, przedstawił jakie są szanse dywersyfikacji dochodu w gospodarstwie rolnym poprzez hodowle jeleniowatych.

Nie zabrakło zagadnień ekonomicznych, które omówił Andrzej Mierzejewski, przedstawiciel ARiMR, mówił o tym jakie są możliwości uzyskania dofinansowania na działalność w zakresie przetwórstwa rolno-spożywczego.

Na koniec Jacek Urbański, Prezes Zarządu Zielonogórskiego Rynku Rolno-Towarowego S.A omówił jak powinien wyglądać marketing produktów dobrej jakości, pochodzących z własnego przetwórstwa.

Na koniec wywiązała się dyskusja, w której głos zabrali delegaci Lubuskiej Izby Rolniczej. Eugeniusz Nieparko powiedział, że największym wrogiem producenta jest państwo – za dużo przepisów, obwarowań prawnych, a tak naprawdę jedynym wyznacznikiem powinien być klient. Takich problemów jak w Polsce nie mają nasi zachodni sąsiedzi, i od nich powinniśmy brać przykład.

Andrzej Kuziemski – mówił o tym, że produkcja ekologiczna jest bardzo droga, a większość tych produktów sprzedaję się na zachód, bo w Polsce niestety nie ma zbytu na tego typu towar. Również wspomniał o obowiązujących rygorystycznych przepisach, które utrudniają życie rolnika.

Władysław Piasecki – Prezes Lubuskiej Izby Rolniczej, mówił o tym, że musimy iść do przodu, niestety w naszym kraju małymi kroczkami. Zachęcał do wspierania lokalnych producentów poprzez zakup ich wyrobów – sam tak robi od wielu lat.

Konferencji towarzyszyły  prezentacje kilku gospodarstw rolnych, produkujących żywność na poziomie własnego gospodarstwa. Można było degustować m.in. wędliny, kiełbasy, ryby i miód.

–          Gospodarstwo Rybackie ‚KARP” Sp. z o.o Osiecznica – Zdzisław Banaszak i Leon Górski

–          Bomofar, Ferma Jeleni w Dąbrówce- W.Piasecki, M.Buda, J.Borkowski

–          Zakład Wyrobów Wędlin Metodą Tradycyjną  w Radoszynie – Ewa Kasprzak

–          Gospodarstwo rolno-warzywne w Lipkach Wielkich – Henryk Sondej

–          Gospodarstwo Pszczelarskie w Gralewie – Wiesław Dudek

–          PHPiU MADAKS w Przytocznej – Stanisław Mikanowicz

Przedstawiamy firmy oraz specyfikację gospodarstw:

Wywiad z Panią Ewa Kasprzak (na zdjęciu) – właścicielką zakładu wyrobów wędlin metodą tradycyjną w Radoszynie

Proszę przybliżyć firmę?

Wszystko zaczęło się od tego, że robiliśmy kiełbasę, która stawała się coraz bardziej popularna najpierw wśród znajomych, potem znajomych znajomych itd. Doszłam więc do wniosku, że otwieramy zakład. Jak wszystko z mężem ustaliliśmy okazało się, że musimy sprostać wymogom sanitarnym i weterynaryjnym, które nas obowiązują. Ale mając bardzo dobrą opiekę weterynaryjną ze Świebodzina krok po kroku udało nam się zebrać wszelkie potrzebne decyzje, co wydłużyło w czasie otwarcie zakładu. Ale się udało. I tak zakład wyrobów wędlin metodą tradycyjną otworzyliśmy rok temu. Działamy na podstawie działalności marginalnej, lokalnej i ograniczonej. Nasze wyroby produkujemy metodą tradycyjną. Nasza produkcja jak zaczynaliśmy była rzędu200 kgmiesięcznie, a obecnie zbliżamy się do dwóch ton. Produkujemy tylko z wieprzowiny. Nasze produkty można kupić w sklepie w Skąpym i w Radoszynie. Mięso pozyskujemy z koncernu „DUDA”, ponieważ stawiamy na jakość, a to jest tylko i wyłącznie polskie mięso.  Na razie w zakładzie pracuję ja z mężem oraz dwoje pracowników.

Czy pomysły są Pani czy są to przepisy przekazywane w rodzinie?

Mój teść zajmował się wyrobem wędlin, świadczył usługi dla ludności. Był takim wiejskim rzeźnikiem. Całą wiedzę i tajemnicę produkcji znam od niego. A wyroby są tradycyjne, ponieważ jest to po prostu mięso w przyprawach wędzone w sposób tradycyjny na gorąco drzewem liściastym. Nie dodajemy żadnych konserwantów, ani ulepszaczy. Staramy się również nie pakować produktów hermetycznie, żeby nie straciły swoich walorów. Jak wędlina trochę poleży to obeschnie i jest wtedy bogatsza w smaku.

Co jest produktem wiodącym?

Właściwie wszystkie wędzonki, ale królem naszych wędzonek jest schab swojski. Jest to mięso najlepszego gatunku – czysty schab, który jest peklowany i wędzony. Ludzie, którzy zajmują się wyrobem schabu są zdziwieni, że on mimo iż jest wędzony potrafi być wilgotny, a poza tym potrafi być bardzo długo dobry do jedzenia i nie traci żadnych walorów.

Czy państwo korzystali z pomocy unijnych?

Na początku nie chcieliśmy. Baliśmy się, że jak nam się nie powiedzie to będziemy musieli zwrócić pieniądze, ale gdy teraz nasze wyroby zyskały popularność to jak najbardziej chcemy skorzystać, aby móc rozwinąć działalność. Bo warto. Warto zacząć promować i rozprowadzać zdrową żywność.

Wywiad z Panem Stanisławem Mikanowiczem (na zdjęciu) – właścicielem firmy MADAKS z Przytocznej

Proszę przybliżyć firmę.

Firma „MADAKS” powstała w 1980 roku. Zaczynałem od produkcji cukierniczej i lodów. A w 1981 roku wybudowałem piekarnie-cukiernie. I tak do dzisiaj to wszystko się ciągnie. Na początku zakładałem, że będzie to malutka cukiernia o jakiej zawsze marzyłem. Jednak plany  narysowali mi tak duże, że na dzień dzisiejszy powierzchnia zakładu to ponad 2 tys. m kw., jest to parter i piętro. Firma ma wszystko: jest piekarnia, cukiernia, mamy przetwórnie mięsa, mamy garmażerkę gdzie robimy: kotlety, pierogi z mięsem, kapustką i grzybami, mamy pizzerię, mamy sale gdzie urządzamy wesela i różne takie uroczystości oraz swoje dwa sklepy. Łącznie pracuje u nas 28 osób.

Jeżeli chodzi o przetwórnię mięsa to nasze wyroby robimy na starych zasadach. Pomysł z otwarciem takiego działu wziął się stąd, że kiedyś 10 lat pracowałem w masarni, a potem dwa lata byłem kucharzem w wojsku. Mięliśmy 2,5 tys. świń. Uczestniczyłem zarówno przy uboju jak i rozbiorze. A potem przyrządzałem różne potrawy. Gdy po wojsku wróciłem do Przytocznej postanowiłem robić te wszystkie pyszności mając takie przygotowanie. I chociaż zawsze marzyłem o  małej cukierence to stąd firma ma to wszystko połączone.

Teraz głównym produktem są szynki z wszelkiego rodzaju farszami w cieście francuskim. Przeważnie są to na zamówienia indywidualne do restauracji, ale bardzo dużo wyrobów  wozimy do Zielonej Góry m.in. do palmiarni, do hotelu Ruben, do Qubusa. Do Niemiec dostarczamy głównie golonki. W tej chwili Niemcy niesamowicie zachwycają sie pieczoną golonką. Przyrządza sięją w następujący sposób: opieka się golonkę, potem wyciąga się kości,  a w to miejsce umieszcza ziemniaczki. Idzie to jeszcze raz do pieca z warzywami i się podpieka. Na to idzie ciasto francuskie i jeszcze raz do pieca. Robimy również schab zapiekany z boczkiem też w cieście francuskim. Schab jest nacinany do niego idzie ser i groszek, farsz kiełbasiany i zawijane to jest w boczku. To się piecze i zawijane jest w ciasto francuskie i znowu do pieca. Po przekrojeniu obrzeże jest z ciasta, potem jest boczek, farsze itd. Można dawać różne farsze a najlepsze jest to, że taka potrawa smakuje i na zimno i na ciepło.

Skąd Pan bierze pomysły?

Z głowy. Nieraz całą noc myślę co by dodać do danej potrawy, żeby ulepszyć smak.

Czy występują jakieś problemy przy prowadzeniu firmy?

Problemy znikły w latach 90-tych. Kiedy człowiek był młody to każdej kontroli bał się, aż się trząsł. Dzisiaj jest całkiem inaczej, w pewnym momencie człowiek do tego przywykł. Wiadomo, co trzeba zrobić to trzeba, ciągle trzeba coś ulepszać poprawiać usprawniać. Jak byłem na zachodzie szukając pomysłu na unowocześnienie zakładu, to musze powiedzieć, że  tam nie ma aż takich przepisów jak u nas. U nas wszystko jest robione na wyrost. To dość komplikuje i przeszkadza w modernizacji.

Wywiad z Panem Henrykiem Sondejem (na zdjęciu) – właścicielem gospodarstwa rolnego w Lipkach Wielkich

Proszę przybliżyć gospodarstwo

Wychowałem się w rodzinie rolniczej. Rodzice mięli małe gospodarstwo8,5 ha, które nie pozwalało na utrzymanie rodziny, więc ojciec wykonywał jeszcze dodatkowe zawody nie związane z rolnictwem. Często wyjeżdżał. W tym czasie ja będąc jeszcze w szkole podstawowej zastępowałem go i pracowałem na roli. Ojciec nauczył mnie pracować.

Doszło do tego, że wiele rzeczy umiałem robić, ale coraz bardziej zniechęcałem się do pracy w gospodarstwie. Wybrałem nawet kierunek kształcenia nie związany z rolnictwem, bo nie chciałem tego robić, ale losy się tak potoczyły, że musiałem wrócić do rolnictwa. Wróciłem z myślą, że porobię trochę i znowu wrócę do przemysłu. No i znowu się nie udało. Jak przyszedłem tak już zostałem do dzisiaj.

Moi  rodzice zaczęli uprawiać warzywa w latach 60-tych. W latach 70-tych między innymi ojciec zaczął kisić kapustę. Ja wyrosłem z takiego gospodarstwa  i w momencie gdy przejąłem gospodarstwo i powiększyłem je do ponad100 ha. W ostatnich latach można było więcej ziemi kupić niż kiedyś. We wcześniejszych czasach nie było skąd dokupić. Tradycję przejąłem od rodziców i zrobiłem to lepiej, szybciej i ekonomiczniej. No i mamy to co mamy.

Ile osób pracuje w gospodarstwie?

Ja , żona i dwoje dzieci. Do tego do pomocy bierzemy czasem kogoś sezonowo.

Jak z problemami sobie pan radzi?

Coraz gorzej. Doświadczenie moje pomaga mi jakoś radzić sobie z tymi problemami, ale powiem że jest to coraz trudniejsze. Kiedyś wystarczyło się napracować, dzisiaj trzeba się napracować i mocno nauwijać z tymi przepisami. A różne są.

Może zdradzi nam Pan sekret jak to zrobić żeby kapusta i ogórki były takie smaczne?

Są dwa sekrety. Jeden sekret polega na tym, że uprawiam kapustę sam. A dużo zależy od tego jaką metodą jest uprawiana i na jakiej glebie. A drugi sekret to sposób kiszenia. A jak życie uczy to powiem, że najsmaczniejsze przetwory wychodzą jak są zrobione najprościej i bez żadnych ulepszaczy. Jeżeli chodzi o odmiany to my kisimy kapustę cały rok. Zatem odmiany są różne w zależności od sezonu. W okresie letnim jest inna odmiana w okresie jesiennym inna i zimowym inna. Najlepsza do kiszenia jest kapusta okresu jesiennego. Z tym że kapusty z okresu jesiennego nie idzie przechować aż do teraz. Także najlepsza jakość wychodzi w okresie jesiennym i wczesno-zimowym.

Ogórki to tylko latem i bezpośrednio trzeba je zakisić. Tutaj już nie ma wpływu sezon, ale podobnie jak przy kapuście sekret smaku leży w uprawie oraz gatunku ogórków.

Jeżeli mówimy i przechowaniu i konserwowaniu to wszystkie produkty są bez konserwantów,  tutaj możemy zagrać jedynie na warunkach przechowywania.

Nasz produkt jest dostępny w sklepach w prawie całym województwie. Przez sieć hurtowni. Bezpośrednio do sklepów dostarczamy w małej ilości, bo musimy się podzielić z pośrednikiem. A chcąc ominąć pośrednika niechęcę gospodarstwa rejestrować jako handlowe przynajmniej narazie.

Gospodarstwo Rolno – Pszczelarskie w Gralewie pana Wiesława Dudka od lat produkuje miody z kwiatów różnych gatunków roślin oraz spadziowy, a także produkty pszczelarskie typu: pyłek kwiatowy, świece z naturalnego wosku, itp. Od 1 marca 2007 roku miód wielokwiatowy łąkowy z Doliny Noteci znajduje się na Liście Produktów Tradycyjnych. Miód ten zyskał również uznanie jury podczas konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”. Cały sekret słodkich produktów tkwi w terenie, z którego pracowite pszczoły pana Wiesława noszą pyłek i nektar. Wyjątkowe warunki naturalne sprawiły, że pan Wiesław postanowił dołączyć do grona pszczelarzy.

„BOMAFAR” to spółka, która powstała w 1993 roku. Zajmowała się produkcją roślinną i produkcją indyka rzeźnego. W latach 2002-2003 działalność została poszerzona o fermę jeleni, która znajduje się w Dąbrówce,  a w 2007 roku o fermę bydła mięsnego. Obecnie ferma jeleni zajmuje obszar 760 ha, z czego 110 ha to pastwiska.  Obecnie stado podstawowe tworzy 250 łań, a średnioroczny stan wynosi około 700 jeleni podzielonych na stada według płci i wieku. Jesteśmy profesjonalną hodowlą jeleni fermowych. Zajmujemy się również skupem żywych zwierząt (danieli i jeleni), ubojem oraz rozbiorem. Nasze mięso stanowi podstawę menu w Karczmie Pod Koziorożcami w Trzebiechowie.  Jest to jedyna karczma w kraju, która serwuje flaczki z jelenia.

Gospodarstwo Rybackie i Agroturystyczne „KARP” z Osiecznicy powstało w 2000 roku. Zajmuje się m.in. produkcją karpia i innych gatunków ryb w stawach hodowlanych o pow. 450 ha i w 200 ha jezior. Są one zlokalizowane na terenie gmin: Krosno Odrzańskie, Maszewo Lubuskie i Bytnica. Czysta woda, którą napełniane są stawy sprawia, że ryby z Osiecznicy cieszą się uznaniem konsumentów ze względu na znakomite walory smakowe.

Red.

GALERIA:

Digg this!Dodaj do del.icio.us!Stumble this!Dodaj do Techorati!Share on Facebook!Seed Newsvine!Reddit!Dodaj do Yahoo!
  Copyright ©2024 Lubuska Izba Rolnicza, wszystkie prawa zastrzeżone.