BEZ ROLNIKÓW WIEŚ PRZESTAJE BYĆ WSIĄ
Przedstawiamy sylwetkę członka Nowosolskiej Rady Powiatowej Lubuskiej Izby Rolniczej pana Roberta Pisula, który wraz z panią Magdą, prowadzi niewielkie gospodarstwo w miejscowości Lipiny w powiecie nowosolskim. Pan Robert jest pierwszą kadencję w strukturach LIR i pełni funkcję sekretarza Rady.
Mieszkańcem wsi jestem od urodzenia. Wychowywałem się w kilkuhektarowym gospodarstwie o typowej strukturze dla przełomu lat 80 i 90. Okolica charakteryzuje się gruntami gównie szóstej i piątej klasy, dlatego rentowność miejscowych gospodarstw była niska i w stosunku do nakładów pracy nieopłacalna. Dodatkowo zmiany kulturowe jak i zmieniająca się struktura społeczna spowodowały, że zarówno to jak i większość podobnych gospodarstw przestało istnieć. Takie „gospodarstwo” o powierzchni łącznej 0,54 ha objąłem i postanowiłem rozwinąć. Po latach studiów i pracy dla zachodnich korporacji wróciłem na wieś, by w roku 2012 nabyć pierwsze grunty i prowadzić gospodarstwo na własny rachunek. Dziś powierzchnia mojego gospodarstwa liczy ok 11 ha. Większość z gruntów to użytki zielone, grunty orne w większości 5 i 6 klasy nie przynoszą plonów, które zachęcały by do rozwoju w kierunku produkcji. Zarówno w przypadku łąk jak i gruntów ornych zebrany plon podlega dalszej odsprzedaży.
O gospodarowaniu na małym areale
Nie prowadziłem inwestycji w gospodarstwie z wykorzystaniem środków unijnych, wszystkie inwestycje sfinansowałem ze środków własnych. Posiadam własny ciągnik i kilka niezbędnych maszyn do niego, ale nie wszystkie prace mogę zrealizować w oparciu o swój zasób, dlatego korzystam z uprzejmości kolegów, zarówno w wykonaniu usługi jak i użyczeniu sprzętu. Brakuje niektórych maszyn, niestety nie miałem szczęścia w programach wspomagających założenie działalności rolniczej, gdyż gospodarstwo prowadziłem zbyt długo, a do modernizacji z PROW gospodarstwo mam zbyt małe, by udział w programie miał ekonomiczny sens. Powiększenie gospodarstwa pod kątem modernizacji, w związku z planowanym wprowadzeniem definicji rolnika aktywnego zawodowo, zostanie u mnie wstrzymane do momentu wejścia w życie przepisów, wtedy zastanowię się co dalej. Teoretycznie mógłbym skorzystać z restrukturyzacji małych gospodarstw, ale kwota wsparcia nie odpowiada dzisiejszym realiom rynkowym. Czasu na odpoczynek w ostatnich latach niestety brakuje, 3-4 dni w roku to wszystko co mogę przeznaczyć na jakiś wyjazd z rodziną. Za rok, może dwa powinno się to zmienić, ale póki co musi to wystarczyć. Gospodarstwo nie stanowi mojego jedynego źródła dochodu, przy tej bonitacji gleb i tej powierzchni nawet statystyczny dochód jest niewysoki i trudno przypuszczać, szczególnie dziś, przy tak rosnących kosztach życia i prowadzenia działalności, że z samej pracy na roli da się utrzymać. Tegoroczna susza, brak działań pomocowych od strony państwa, rosnące koszty produkcji i realny spadek wartości dotacji jedynie pogłębia ten stan i w dłuższej perspektywie może doprowadzić do upadku wielu gospodarstw. Prowadzę pozarolniczą działalność gospodarczą związaną z budową maszyn i choć ta branża nie jest związana z rolnictwem, to zdobyta wiedza bywa przydatna. Ostatnie dwa lata pokazały, że nie tylko w rolnictwie, ale i innych branżach dywersyfikacja źródeł dochodu jest niezbędna już nie tylko dla osiągnięcia większych zysków, ale niejednokrotnie dla przetrwania. Dodatkowa działalność, którą jest działalność rolnicza stanowi nie tylko dodatkowe źródło dochodu, ale jest realizacją pewnych pasji, poglądów i podtrzymaniem tradycji związanej z uprawą roli. Uważam, że praca w rolnictwie porządkuje system wartości i w moim przypadku jest również swoistym sprzeciwem wobec zmian w strukturze społeczeństwa wsi, bo bez rolników wieś przestaje być wsią.
Spostrzeżenia na temat rolnictwa
Gospodarstwa rolne w okolicznych wsiach pozostały głównie w statystykach, a mieszkańcom napływowym, czy też „odmienionym”, zjawiska związane z pracami w rolnictwie coraz bardziej przeszkadzają. Normalnym zjawiskiem jest, że lokalne władze ulegają naporom większości i im mniej nas rolników będzie, tym wieś będzie się stawać miejscem coraz mniej przyjaznym dla rolnictwa. Przykładem tego typu działań, są ograniczenia np. tonażowe na lokalnych drogach czy też wyłączenia miejsc do zaparkowania sprzętu. Podobne zjawisko wydaje się występować w działaniach na szczeblu centralnym. Politycy coraz częściej ulegają wpływom fundacji, stowarzyszeń itp., które rzekomo reprezentują głos społeczeństwa w tworzeniu prawa. Fundacji nikt nie sprawdza pod kątem kogo reprezentują i z jakich źródeł są finansowane. Nikt nie weryfikuje danych jakimi się posługują, ani nie sprawdza faktów jakie podają za prawdziwe. Być może jest to prawna furtka do wpływu przeróżnych lobby na tworzenie prawa w Polsce. Fakt jest jeden, powstają w ten sposób projekty ustaw szkodliwe dla polskich rolników. Przykładem takiego działania jest niedawny projekt ustawy o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, a wcześniej tzw. „Piątka dla zwierząt”. Projekt został opracowany w całości na pod-stawie danych dostarczonych przez fundacje tzw. „pro-zwierzęce”, którym w zasadzie wierzy się na słowo, a gdzie głos rolników? Kolejny przykład z innej dziedziny to działania tzw. „Polskiego Alarmu Smogowego”, tu również powstała ustawa i uchwały na szczeblu lokalnym, dane zapewne dostarczył „Instytut Ekonomii Środowiska”. Bez trudu można sprawdzić, że pierwszy podmiot wg KRS nawet nie istnieje a oba mieszczą się w tym samym lokalu i mają jednego właściciela. Mimo to ustawy weszły w życie i zimą zapewne większość Polaków odczuje ich skutek. Przykłady tego typu działań można mnożyć. Wszystko opiera się tylko na nazwach budzących pozory autorytetu państwowego lub naukowego i chwytliwych nagłówkach. Celem jest przekonanie opinii publicznej do wmawianych racji i w ten sposób przygotowanie do wprowadzenia prawa.
O Izbie Rolniczej
Izby Rolnicze skutecznie bronią polskich rolników przed tego typu podstępnymi działaniami. W dobie powszechnego, pełnego bzdur internetu i propagandy informacyjnej w mediach masowych, Izby Rolnicze są jednym z niewielu źródeł rzetelnej i pomocnej informacji. Spotkania Rad Powiatowych między innymi temu służą, by informacje prawdziwe docierały do rolników. Co prawda do tej pory w obecnej kadencji z powodu Covid-19 spotkań Rady Powiatowej było niewiele. Nikt z nas niestety nie miał wpływu na zaistniałą sytuację. Mimo to na spotkaniach, które się odbyły, sprawy istotne z lokalnego punktu widzenia, choć i nie tylko, zostały poddane dyskusjom zakończonym wnioskami lub konkretnymi działaniami. Przyjęta formuła spotkań w zależności od złożoności spraw w gronie dopasowanym do problemów, jest formułą, która się sprawdza i pozwala podejmować skuteczne działania. Uważam, że przykładem innych Izb Rolniczych, Lubuska Izba powinna również dzielić się swoimi osiągnięciami w mediach społecznościowych, które niestety wyznaczają pewne trendy w myśleniu społecznym. Uważam, że w ten sposób wiedza na temat działań LIR stanie się bardziej powszechna, dotrze do ludzi młodych i może ich zainteresuje.
Dziękuję za podzielenie się swoją historią i spostrzeżeniami.
P .Sas