POSIEDZENIE ZIELONOGÓRSKIEJ RADY POWIATOWEJ LIR
W dniu 30 maja 2025 r. w Gminnym Ośrodku Kultury w Bojadłach odbyło się posiedzenie Zielonogórskiej Rady Powiatowej LIR. Spotkanie poprowadził Rafał Nieżurbida – przewodniczący Rady. Głównym tematem spotkania była sprawa postawienia odchowalni drobiu w sąsiedztwie miejscowości, stąd też oprócz członków Rady i rolników obecni byli także mieszkańcy, Radni oraz przedstawiciele Urzędu Gminy w Bojadłach. Do udziału w obradach zaproszony został również prof. UPP dr hab. inż. Krzysztof Pilarski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu oraz Andrzej Kałek prezes Lubuskiej Izby Rolniczej.
Sprawa postawienia odchowalni drobiu w tej lokalizacji trwa już jakiś czas. Mieszkańcy są zaniepokojeni możliwością sąsiadowania z takim obiektem. Obawiają się oni wielu uciążliwości związanych z produkcją drobiarską. Krzysztof Pilecki z UPP, który od 20 lat zajmuje się zagospodarowaniem odpadów rolniczych stwierdził, że lokalizacja inwestycji lepsza być nie mogła, tj. ok kilometra od zabudowań, częściowo otoczona obszarami leśnymi. Dodatkowo obecne obiekty budowane są w technologiach gwarantujących dobrostan zwierząt oraz gwarantujących jak najmniejszą uciążliwość. Zastosowane wentylatory, w tym przypadku 136 wentylatorów, spowodują, że wymiana gazowa będzie duża i częsta, dlatego zapachy przy tej odległości nie będą wyczuwalne. Mieszkańcy chcieliby mieć pewność, czy produkcja nie będzie szkodliwa dla środowiska i dla funkcjonowania mieszkańców. Podnosili kwestie akustyczne, tj. hałas od wentylatorów, presje związków chemicznych, bliskość do ujęcia wody i oczyszczalni ścieków i możliwość zagrożenia ekologicznego w przypadku np. powodzi, a także pozostałości antybiotyków w odchodach. W odpowiedzi usłyszeli, że odchowalnia nie będzie miała negatywnego wpływu na środowisko, gdyż nie ma presji związków chemicznych, które by to powodowały. Nie ma się też co obawiać się hałasu i pozostałości antybiotyków. Jak wskazał prezes LIR Andrzej Kałek, mimo dużej ilości wentylatorów ich poziom decybeli nie sumuje się, a pozostałości antybiotyków bardzo szybko ulegają rozkładowi. Nie ma także obawy o ujęcie wody, natomiast w przypadku powodzi nie będzie to miało większego znaczenia ponieważ więcej szkody w takiej sytuacji wyrządzą przydomowe szamba. Mieszkańcy skarżą się również na odór pomiotu kurzego, który jest przywożony na pola inwestora z innej lokalizacji. Profesor stwierdził, że są to tak naprawdę wirtualne problemy, natomiast zwożony i rozrzucany na polu pomiot może być rzeczywiście uciążliwością. Mieszkańcy boją się, że pryzm będzie jeszcze więcej, a co za tym idzie uciążliwości zapachowe się wzmogą. Być może dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji byłaby budowa biogazowni rolniczej w celu zagospodarowania odpadu. Prezes Andrzej Kałek stwierdził, że problemem nie jest budowa, czy też lokalizacja odchowalni, a sprawa pomiotu kurzego. Przewodniczący Rafał Nieżurbida powiedział, że teraz tak wygląda produkcja rolnicza, dzięki temu hodowcy są w stanie zabezpieczyć ludzi w żywność. Obornik jest nawozem naturalnym i możliwym do stosowania w rolnictwie ekologicznym. Maksymalna dawka czystego azotu na 1 ha zgodnie z obowiązującymi przepisami to 170 kg rocznie bez względu czy jest to nawóz organiczny czy też naturalny. Pryzmy z pomiotem kurzym dopóki nie są ruszone np. przy załadunku, rozładunku, zastosowaniu na polu, nie wydzielają intensywnego zapachu, natomiast w momencie zastosowania intensywność zapachu znacząco wzrasta, dlatego najlepszym sposobem byłoby dogadanie się z inwestorem w celu zminimalizowania uciążliwości odorowej, np. poprzez stworzenie harmonogramu zastosowania obornika kurzego w dniach i godzinach, w których mieszkańcy najmniej to odczują. Z jednej strony Bojadła to gmina typowo wiejska, w której rolnictwo jest mocno zakorzenione. Rolników być może jest coraz mniej, za to gospodarują na większych areałach. Ze względu na różne czynniki produkcja zwierzęca nie jest popularna, za to bardzo wymagająca. Chcąc produkować na rynek rolnicy musieli się przeorganizować i założyć hodowle dające zysk, więc nie ma mowy o gospodarstwach sprzed 30 lat, gdzie każdy rolnik trzymał różne gatunki zwierząt po kilka sztuk i z tego się utrzymywał. Z drugiej strony mieszkańcy – nie będący rolnikami, których jest coraz więcej, chcieliby mieć możliwość wypoczynku lub innych aktywności bez większych uciążliwości. Tak więc kolejnym etapem musiałaby być mediacja z inwestorem.
Kończąc przewodniczący Rafał Nieżurbida podziękował wszystkim za przybycie i czynne uczestnictwo w dyskusji, zauważając, że wiele wątpliwości dotyczących inwestycji zostało rozwianych m. in. dzięki obecności profesora oraz rolników – praktyków.
P. Sas