ROLNIK MUSI CIĄGLE ŻYĆ NADZIEJĄ
Państwo Czesław i Helena Golińczakowie prowadzą gospodarstwo rolne o kierunku bydła mlecznego we wsi Niegosław, gmina Drezdenko.
Posiadają troje dzieci: córkę Hannę (mężatka) i dwóch synów: Marka i Jacka oraz 6-letniego wnuczka Pawełka. Jacek jest uczniem Liceum Ogólnokształcącego a Marek wspólnie z rodzicami pracuje gospodarstwie.
Pan Czesław jest członkiem Strzelecko-Drezdeneckiej Rady Powiatowej LIR, gdzie pełni funkcję Wiceprzewodniczącego.
Proszę opowiedzieć o początkach swego gospodarowania.
W gospodarstwie rodziców pomagałem już od najmłodszych lat. W 1979r., w wieku 20 lat, rodzice przekazali mi gospodarstwo. Byłem wówczas jeszcze kawalerem. Było to tradycyjne polskie gospodarstwo rolne o powierzchni12 ha, w którym uprawiało się zboża, ziemniaki i buraki pastewne oraz prowadzony był chów bydła mlecznego, trzody i drobiu na własne potrzeby. Mieliśmy wówczas 12 krów, ok. 30 szt. trzody chlewnej i 2 konie do pracy w polu.
W jakim kierunku rozwijał Pan swoje gospodarstwo?
Od 1983r. gospodarstwo prowadzę wspólnie z żoną, w którym sukcesywnie rozwijaliśmy hodowlę bydła mlecznego oraz powiększaliśmy jego areał aby zapewnić powierzchnię paszową. Na powiększenie gospodarstwa ziemię kupowałem od prywatnych właścicieli oraz ze Skarbu Państwa.
Zaraz po przejęciu gospodarstwa kupiłem używany ciągnik Ursus C-328. Po otrzymaniu talonu na zakup nowego ciągnika jako młody rolnik, (uzyskanie talonu było jakoby wyróżnieniem w tamtych czasach), kupiłem C 330 i powolutku gromadziłem sprzęt i maszyny ciągnikowe do uprawy roli. Był to głównie sprzęt nowy.
W 1990r. nasze stado liczyło 30 szt. bydła, w tym 18 krów. I wówczas zdecydowaliśmy się postawić na drugi kierunek chowu – trzodę chlewną. Przemawiała za tym ówczesna koniunktura na rynku wieprzowiny. Wybudowaliśmy chlewnię na 120 szt., gdzie od 7 macior prowadziliśmy hodowlę trzody w cyklu zamkniętym. Różnie to było z opłacalnością tuczu trzody, były tzw. „świńskie górki i dołki”. Ale jak przez kolejne 3 lata trzeba było dokładać z produkcji mleka do hodowli trzody, to zdecydowaliśmy się na likwidację świń i po przerobieniu chlewni na oborę powiększyliśmy stado krów. Był to 2004 rok.
A obecnie, jak duże jest stado i jaką uzyskuje Pan wydajność mleka?
Chlewnię przerobiliśmy na oborę hodowlaną bydła mlecznego na 32 stanowiska dla krów. Młodzież i cielęta utrzymywane są w starych obiektach. Na dzień dzisiejszy nasze stado liczy ogółem 85 szt. bydła, w tym 32 krowy. To bydło hodowlane pod kontrolą użytkowości mlecznej. Mamy kilka sztuk krów rasy Montbeliarde (francuska rasa mleczno-mięsna charakteryzująca się wysoką wydajnością mleka), a pozostałe to HF-y.
Średnio od krowy uzyskujemy ok. 6700 litrów mleka. Są sztuki które dają 8000 l mleka.
Jaka jest powierzchnia gospodarstwa, struktura zasiewów i warunki gospodarowania?
Obecnie mamy32,27 haużytków rolnych, z tego połowa to łąki i pastwiska a druga część to grunty orne. Całość jest własnością. Moja ziemia, jak i zresztą w okolicy, to gleby od IV do VI klasy bonitacyjnej. W rejonie warunki gospodarowania nie należą do najlepszych, ponieważ w polu jak pada to wymoknie a jak świeci słońce to wyschnie.
Struktura zasiewów przedstawia się następująco: 5 ha kukurydza na kiszonkę, 6 ha pszenżyto ozime, 3 ha żyto, 1 ha pszenica ozima, 1 ha owies i ok. 0,2 ha ziemniaki. Z użytków zielonych zbieramy siano oraz sporządzamy sianokiszonkę. Cała produkcja roślinna w gospodarstwie przeznaczona jest na paszę dla bydła.
Jak odbywa się odbiór mleka z gospodarstwa i jaka jest opłacalność jego produkcji?
Jestem członkiem grupy producenckiej „Strzelecka Spółdzielnia Producentów Mleka” i mleko sprzedajemy poprzez grupę. Od czasu jak zostały wprowadzone zbiorniki na mleko odbiór odbywa się co drugi dzień. Są to ilości rzędu 800-830 litrów, a latem dochodzi do 1000 litrów. Pojemność zbiornika wynosi 1600l, jest trochę większy ale za to mleko jest szybciej schładzane, co ma pozytywny wpływ na jego jakość.
Obecnie otrzymujemy 1,38 zł za litr mleka. Jest to, można powiedzieć, średnia cena skupu. Jeżeli chodzi o opłacalność to do tej pory było nienajgorzej (przy ilościach jakie ja odstawiam). Ale w obecnej chwili, przy tak dużym wzroście cen środków do produkcji, paliwa, środków utrzymywania higieny i czystości – opłacalność zmalała do minimum. Przyszłość widzę w szarych kolorach ponieważ są zapowiedzi że cena skupu mleka spadnie o 20%. Na dzień dzisiejszy wszystko wkoło drożeje a cena mleka stoi w miejscu. Są zapowiedzi likwidacji kwot mlecznych, nikt dziś nie wie jakie będą skutki tych zmian, czy nie nastąpi załamanie cen mleka? Być może, że uzyskanie dochodów w gospodarstwie będzie możliwe poprzez zwiększenie liczby krów w stadzie.
Jak wygląda Pana park maszynowy?
Na dzień dzisiejszy gospodarstwo wyposażone jest w niezbędny sprzęt do uprawy ziemi i zbioru plonów oraz sporządzania siana i sianokiszonki. Z najważniejszych to: 4 ciągniki, w tym nowy New Holland 6030 DELTA, kombajn zbożowy John Deere, prasa zwijająca do siana i słomy, owijarka bel sianokiszonki, kosiarka dyskowa Lely Splendimo o szer. roboczej3,20 m(nowa), wóz paszowy do sporządzania paszy do żywienia systemem TMR, opryskiwacz, agregat polowy…
Czy przy zakupie ciągnika lub maszyn rolniczych korzystał Pan ze środków pomocowych UE?
Przy zakupie sprzętu nie korzystałem. Złożyliśmy wniosek w ramach działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej” na zakup ciągnika, ale ze względu na daleką lokatę na liście ustalającej kolejność przysługiwania pomocy zakup już zrealizowaliśmy. Ze środków pomocowych skorzystaliśmy jedynie przy budowie płyty obornikowej i zbiornika na gnojówkę.
Czy zatrudnia Pan w gospodarstwie kogoś do pomocy?
Nikogo nie zatrudniamy z zewnątrz. Wszystkie prace wykonujemy sami. Tzw. pracą papierkową zajmuje się żona a ja wspólnie z Markiem w polu i przy obsłudze bydła. Jak może to pomaga nam Jacek. Marek nadzoruje i prowadzi prace hodowlane, ustala dawki pokarmowe, wykonuje najważniejsze prace w polu a przede wszystkim te wymagające precyzji, jak np. opryski czy siew nawozów, zboża
Jak widać, w Państwa przypadku nie będzie chyba problemu z następcą?
Można powiedzieć że następca już jest. Marek ukończył Technikum Agrobiznesu w Strzelcach Kraj. i widać że gospodarstwem „żyje”. Tak postrzegam, że to ja powoli już zaczynam pomagać w pracach. Obowiązkami dzielimy się i jak potrzeba zastępujemy na czas wyjazdów. Nie ma lepszego następcy
Bliskość lasów, uprawa kukurydzy to i pewnie problem szkód łowieckich.
Szkody były wyrządzane i są, zwłaszcza w kukurydzy. Otrzymywane odszkodowania nigdy nie rekompensowały wyrządzonej szkody. W ubiegłym roku otrzymałem od koła łowieckiego ogrodzenie elektryczne na uprawę kukurydzy. Było trochę roboty z wykonaniem ogrodzenia i kontrolowaniem jego stanu, ale za to dziki nie weszły. Czyli jak się chce i jest dobra wola obu stron to można.
Ogólnie rolnicy narzekają na nie wypłacanie odszkodowań przez koła łowieckie lub na zbyt małe odszkodowania sprowadzające się do „jałmużny”.
Widzę, że w gospodarstwie jest stajnia a w niej boksy dla koni.
Mamy 2 klacze rasy wielkopolskiej i rocznego źrebaka. Utrzymujemy je jako hobby, dla własnego użytku. Końmi szczególnie pasjonuje się Marek, który w wolnych chwilach lubi pojeździć sobie w siodle.
Jakie jest Pana zdanie na temat nowych zasad opłacania składek do KRUS?
Uważam, że wprowadzony nowy system składek KRUS, a zwłaszcza zdrowotnych to jest niesprawiedliwy ruch ze strony naszego rządu. Duży rolnik płaci obecnie wyższe składki niż pracownik do ZUS, a rolnik otrzyma zasiłek chorobowy dopiero jeżeli choruje co najmniej 30 dni. Poza tym składki są podnoszone a świadczenia pozostają na stałym poziomie.
Co, Pana zdaniem, zyskali polscy rolnicy po wstąpieniu Polski do UE?
Gdyby nie dopłaty to małe i średnie gospodarstwa na pewno by zbankrutowały, przy obowiązujących cenach na produkty rolnicze, ze względu na brak lub niską opłacalność. Dzięki dopłatom gospodarstwa funkcjonują i część tych pieniędzy rolnicy przeznaczają na inwestycje czy modernizację gospodarstw. Dzięki funduszom unijnym zmieniło się polskie rolnictwo i polska wieś. Praca na wsi stała się bezpieczniejsza ponieważ rolnicy pracują na nowym sprzęcie, a żywność zdrowsza chociażby ze względu na możliwość precyzyjnego wykonania zabiegów ochrony roślin.
Szkoda tylko, że w środowiskach miejskich panuje pogląd, że fundusze te rolnicy wykorzystują na jakieś turystyczne wyjazdy czy zakupy nowych marek samochodów.
Plany na przyszłość?
Chcemy w tym roku zwiększyć stado krów do 40 szt., a w dalszej przyszłości do 50 szt. W tym celu musimy przeprowadzić modernizację starej obory, aby spełniać normy i wymogi dobrostanu zwierząt, który już niedługo będzie wymogiem.
W bieżącej kadencji jest Pan członkiem rady powiatowej LIR. Jakie w związku z tym są Pana plany, oczekiwania?
Obserwując dotychczasową działalność izb rolniczych, chciałbym żeby izby wreszcie otrzymały należne uprawnienia, aby głos rolnika w ważnych i słusznych sprawach dotyczących rolnictwa był brany pod uwagę. Nie tylko jako opinia którą się uwzględnia jak pasuje „tym u góry”, a jak nie to jest pomijany. Chciałbym aby działalność izby była postrzegana w gminach, wioskach, wśród rolników. Dlatego będziemy częściej organizować spotkania z rolnikami i przedstawicielami lokalnej władzy.
Czy wyjeżdżacie Państwo na wczasy, czy korzystacie z innych form wypoczynku?
Na wczasy nie wyjeżdżamy. Przy produkcji mleka, w naszym przypadku, jest to raczej niemożliwe. Niemożliwym jest także zatrudnić kogoś na dzień czy kilka dnia na zastępstwo.
Możemy jedynie gdzieś wyjechać na kilka godzin i tyle. W tym czasie zastępuje nas w obowiązkach syn Marek. I tak na zmianę – jak on wyjedzie to my już obowiązkowo musimy zostać w gospodarstwie.
Może jeszcze jakaś refleksja na koniec?
Jest źle (chodzi o opłacalność), ale żeby nie było jeszcze gorzej. A zanosi się. Przyszłość jest bardzo niejasna. Rolnik pracuje od rana do nocy i musi tylko żyć nadzieją że jak zasieje lub nastawi się na jakiś kierunek hodowli, to będzie się mu to opłacało ponieważ to nie on decyduje o cenach. A po drodze jeszcze napotyka na klęski czy zakaźne choroby …
W Polsce praca rolnika i jego trud nigdy nie była doceniona i zapłacona.
Agencja Nasienna wymusza od nas, rolników dokonywanie opłat za tzw. odstępstwo rolne na rzecz hodowcy danej odmiany, w przypadku wykorzystywania do siewu w następnym roku własnych nasion odmian, które rolnik zakupił wcześniej jako materiał siewny. Wszystko w ramach wyłącznego prawa hodowcy odmian.
Ja natomiast jako hodowca sztuk hodowlanych bydła nie otrzymuję od nikogo złotówki za to że mój buhaj czy jałówka hodowlana są używane do rozrodu w kolejnych latach, ani też za to że ich potomstwo jest również używane do rozrodu. Wyhodowanie sztuki hodowlanej również wymaga dodatkowych kosztów związanych pracą hodowlaną i innymi zabiegami oraz działaniami wpływającymi na postęp biologiczny.
I jeszcze jedno – uczestnicząc w szkoleniach wyjazdowych do Niemiec wizytowaliśmy tam gospodarstwa produkujące mleko.
I jakie wrażenia?
Nasi rolnicy już dawno wyprzedzili rolników niemieckich pod względem spełnienia wymogów sanitarno-higienicznych, czy wzajemnej zgodności. To co Niemcy nam teraz pokazują, to u nas już dawno było. Nasi lekarze wet. nigdy by nie uznali takich obór, w jakich u nich produkuje się mleko.
Dziękuję za rozmowę
Tekst i zdjęcia Eugeniusz Rudkiewicz