W GOŚCINĘ ZAPRASZA „GOŚCINNOŚĆ”
Gospodarstwo agroturystyczne „GOŚCINNOŚĆ” – cisza, spokój, daleko od drogi. Pełen relaks i odpoczynek – nawet zimą. W bramie witają mnie oswojone daniele, przed wejściem czekają uśmiechnięci, serdeczni gospodarze, a na stole świeżo upieczone ciasto i gorąca kawa, aby rozgrzać się w mroźny dzień.
Przedstawiamy gospodarstwo państwa Zofii i Zdzisława Perz z Gorzupi Dolnej, gmina Żagań, którzy w regionie znani są z produkcji własnych serów na bazie koziego mleka.
Jak Państwo znaleźli takie piękne miejsce na dom?
Zofia: Po ślubie z mężem wybudowaliśmy się w Żaganiu. W upalne lata przyjeżdżaliśmy, tu niedaleko, nad wodę, żeby odpocząć. Potem na świat przyszły dzieci. Jak trochę podrosły, wznowiliśmy nasze wyjazdy i z czasem zaczęliśmy tu nocować, pod namiotem. Gdy na obecnie naszym terenie była rekultywacja ziemi, znajomy zaoferował nam możliwość jej nabycia. I tak kupiliśmy 13,4 ha gruntów razem ze zdewastowanym budynkiem. Stopniowo go remontowaliśmy i rozbudowaliśmy. Gdy w gospodarstwie pojawiły się zwierzęta, trzeba było codziennie ich doglądać. Dojazdy stawały się niedogodne, a nic nie stało na przeszkodzie, abyśmy tu zamieszkali. I tak powoli zaczęliśmy się przenosić z miasta do naszej oazy spokoju na wsi. Co najbardziej nas urzekło w tym miejscu? Odległość 1,5 km od drogi głównej, stawy i nieoceniony spokój tego miejsca.
Czy korzystali Państwo przy modernizacji i rozbudowie budynku z jakiś środków unijnych?
Zdzisław: Nie. Rozbudowa trwała kilka lat, bo wszystko pokrywaliśmy z własnych środków.
Od razu wiedzieli Państwo, że powstanie tu agroturystyka?
Zofia: Nie. Wszystko zaczęło się od zjazdów rodzinnych, które zapoczątkowaliśmy 15 lat temu właśnie tu, w zaciszu. Zawsze rodzina spotykała się tylko na pogrzebach, więc pomyśleliśmy, że warto byłoby spotkać się w przyjemniejszych okolicznościach. Od początku były to duże spotkania. Każdego roku 15 sierpnia przyjeżdżało i nadal przyjeżdża do nas około 100 osób. Teraz zjazdy są już 3 dniowe. Niektórzy chcieli nocować, więc powstał pomysł na rozbudowę domu. A jak dobudowaliśmy pokoje, pomyśleliśmy, że dobrze byłoby je zagospodarować przez cały rok. Tak powstał pomysł na agroturystykę, która nazywa się „GOŚCINNOŚĆ”.
Będąc przez chwilę u Państwa domyślam się skąd taka nazwa. Gościnność i serdeczność odczuwam na każdym kroku. Czy była jeszcze inna propozycja?
Zofia: Długo zastanawialiśmy się nad nazwą. Założeniem naszym było, aby osoby przyjeżdżały tu nie tylko odpocząć, ale właśnie w gościnę. I tak powstał pomysł na „GOŚCINNOŚĆ”.
Jak duże jest gospodarstwo?
Zofia: Powierzchnia, jak już wspomniałam, liczy 13,4 ha własności i 10 ha w dzierżawie. Prawie całość naszych gruntów stanowią łąki, na których wypasamy zwierzęta. A mamy 40 kóz, 6 oswojonych danieli: dwa byki i cztery łanie, w tym jedna malutka, 2 kucyki: Jacek i Agatka, 3 psy i 8 kotów. Kur nie hodujemy, bo w okolicy jest dużo lisów.
Zdzisław: Mamy również dwa stawy zarybione: karpiami, amurami, szczupakami, linami, leszczami, płotkami i karasiami, o łącznej powierzchni 3 ha oraz jeden kąpielowy. Wędkarze przyjeżdżają do nas odpocząć i jak to się potocznie mówi „pomoczyć kija”.
Czy jest produkcja roślinna?
Zdzisław: Jest, ale niewielka. 2 ha własnościowe oraz 10 ha, które mamy w dzierżawie, obsiewamy głównie owsem, kiedyś mieliśmy też żyto. Siejemy również mieszankę zbóż, tak na potrzeby wykarmienia naszych zwierząt. A co roku 10 arów obsiewamy słonecznikiem. Pięknie to wygląda, zapraszamy latem do nas. Za oknem cieszymy się pięknymi kwiatami. A potem jak już powoli zaczynają przekwitać, wpuszczamy tam zwierzęta i skubią sobie co lepsze (śmiech).
Przyjechałam do Państwa bo wiem, że Państwo produkują własne sery na bazie koziego mleka, które rozchodzą się jak przysłowiowe „świeże bułeczki”. Skąd pomysł na produkcję serów?
Zofia: Chcąc dzieciom, które nas odwiedzały, zapewnić jakieś atrakcje kupiliśmy kucyka, a potem kozę. Z czasem pojawiła się kolejna koza, i kolejna… Tak uzbierało się stado liczące obecnie 40 sztuk. Aktualnie kozy są zakocone, więc nie mamy mleka. Wiosną pozyskujemy od nich ok. 40 l dziennie. Coś z tym mlekiem musieliśmy robić. Serami zajmuje się głównie mąż.
Zdzisław: Produkcji serów nauczyliśmy się sami. Zasadą prób i błędów. Żona robi sery twarogowe, ja robię sery twarde, topione, solone,
w zalewach i z ziołami. Górale przysłali nam formę na oscypki, więc wykorzystując ją robię również sery wędzone w formie oscypka. Ciągle wymyślamy nowe smaki.
Czy planują państwo powiększyć hodowlę?
Zdzisław: Nie. Chcemy utrzymać taki stan jaki mamy aktualnie.
Co Państwo robią z serami?
Zdzisław: Praktycznie wszystko sprzedajemy. Na bieżąco mamy kontrole z weterynarii i uzyskujemy pozwolenie na sprzedaż. Nasze sery są już rozpoznawane w regionie. Jesteśmy z naszymi produktami zapraszani na wiele imprez. Dwa razy w roku mamy stoisko podczas targów w Kalsku. Jak jest impreza w Zielonej Górze na terenie ZRRT S.A. promująca lokalną żywność zawsze jesteśmy zapraszani i jedziemy. Ale nie tylko. W tym roku dostaliśmy również zaproszenie, abyśmy nasze produkty przywieźli na „Święto kwitnących azalii” w Iłowej. Sprzedajemy je również w Żarach na targu.
Jakie atrakcje oferuje gospodarstwo „GOŚCINNOŚĆ”?
Zofia: Jak już wcześniej mówiliśmy mamy zarybione stawy, można przyjechać i powędkować. W upalne lato serdecznie zapraszamy nad staw kąpielowy. Mamy pole namiotowe i campingowe. Jest przygotowane miejsce na ognisko i grilla. Do dyspozycji gości są w pełni wyposażone pokoje z łazienkami i dostęp do kuchni. Gdy ktoś sobie życzy typowe wczasy, serwujemy jedzenie, chętnie osobiście przygotuję posiłki. Mamy dużą salę, bez problemu mieści się 80 osób przy stołach i jest miejsce do tańczenia. Organizujemy w niej imprezy rodzinne i nie tylko.
W tym roku np. w maju będzie u nas organizowany zjazd motocyklistów. Zimą raz zorganizowaliśmy sylwestra, podczas którego główną atrakcją był kulig z pochodniami i ognisko. W przyszłości myślimy o zrobieniu lodowiska z prawdziwego zdarzenia.
Jakie rady mogliby Państwo dać osobom, które chciałyby otworzyć agroturystykę?
Zdzisław: Przede wszystkim dobra promocja i reklama oraz wiele atrakcji. Podstawa to dużo pomysłów na spędzenie wolnego czasu. Trzeba powiedzieć, że prowadzenie agroturystyki nie jest łatwe, wymaga bardzo dużego zaangażowania. A podstawą udanego sezonu jest pogoda: śnieżna zima, gorące lato i jesień sprzyjająca grzybobraniu.
W jaki sposób Państwo się promują?
Zofia: My postawiliśmy na pocztę pantoflową wśród znajomych. I teraz przyjeżdżają do nas zarówno goście z kraju, jak i zza granicy.
Czy jest zapotrzebowanie na takie gospodarstwa? Kiedy jest najwięcej gości?
Zdzisław: Jest. Ale powiem szczerze, że myśleliśmy iż obłożenie będzie większe. Najczęściej goście przyjeżdżają do nas w okresie letnim, pod namiot nad staw kąpielowy. Mamy też gości na święta i w Sylwestra.
Bardzo miło pić kawę w towarzystwie pięknych roślin
Zofia: Jako ciekawostka powiem, że gdy dobudowywaliśmy tę część domu, po murze – na ścianie za Panią, pięła się piękna winorośl. Szkoda było nam ją wyciąć i pomyśleliśmy, że zostawimy koryto z ziemią gruntową, niech dalej sobie rośnie. I wydzieliliśmy taki pas ziemi. Ale jak dobudowaliśmy dom, winorośl pomału zaczęła marnieć i uschła. Na tej ziemi zaczęłam stawiać doniczki z kwiatami, niektóre lekko wkopałam i po jakimś czasie zauważyłam, że kwiaty przeszły korzeniami w glebę gruntową. Nasz benjaminek korzenie ma już w Ameryce (śmiech). Ciekawostką jest, że sadziłam tu różne kwiaty ogrodowe i cebulowe i nigdy nic z tego nie wyszło, a te z kwiaciarni, czują się tu świetnie. Juka wygląda już jak drzewo.
Mają Państwo jeszcze jakieś hobby?
Zdzisław: Ja bardzo lubię piec ciasta. Jak tylko gdzieś jesteśmy i jest taka możliwość, zawsze zbieram sobie przepisy. Mój ojciec był piekarzem. Lubię też wędkować, a najbardziej spod lodu. Prowadzę również firmę budowlaną, świadczącą cały pakiet usług budowlano – remontowych.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę Państwu wypełnionych pokoi nie tylko w sezonie oraz aury sprzyjającej agroturystyce.
Anna Słowik