WRÓCIŁEM Z MIASTA NA GOSPODARSTWO
Pan Grzegorz Iwanicki prowadzi gospodarstwo we wsi Staropole, gm. Lubrza, powiat Świebodzin. Jest członkiem Świebodzińskiej Rady Powiatowej LIR, sołtysem wsi oraz członkiem Związku Hodowców Bydła Mięsnego. Z wykształcenia rolnik o specjalności – mechanizator.
Proszę opowiedzieć historię gospodarstwa. Skąd decyzja żeby wrócić z miasta na wieś?
Pięć lat temu pracowałem jako przewoźnik, pracowałem w mieście. Było to opłacalne zajęcie, ale firmy nie płaciły za transport. a podatki trzeba było zapłacić. Część ogłosiła upadłość. Praca przestała być opłacalna. Na wsi mieszkał mój dziadek i to spowodowało, że postanowiłem zostać rolnikiem. I tak od 5 lat prowadzę gospodarstwo z myślą o przyszłości. Staram się w miarę możliwości w nie inwestować. Aktualnie powierzchnia gospodarstwa wynosi 68 ha użytków rolnych, z tego 30 ha to własność, reszta to dzierżawy. Łąki mamy w dzierżawie jako pastwiska, a dodatkowo jeszcze kosimy siano na obcych łąkach. Ludzie nie chcą sprzedawać, ani dzierżawić ze względu na dopłaty. Ziemia w moim gospodarstwie jest średnia. Mam 10 ha III klasy, a reszta to słabe gleby. Średnio zbieram 4-5 ton z ha. Najbardziej opłacalna jest uprawa pszenżyta. Do tej pory zebrane plony przeznaczaliśmy na własną paszę dla trzody chlewnej. W tej chwili likwidujemy trzodę z uwagi na nieopłacalność a pszenżyto sprzedajemy do Niemiec.
Jaka jest specjalizacja gospodarstwa?
W tej chwili przechodzimy na bydło mięsne. 10 ha ziemi jest przeznaczone tylko pod kukurydzę kiszonkową dla bydła. Aktualnie mamy 64 sztuki bydła, większość jest rasy limousine i w tym jest kilka sztuk rasy mieszanej.
Jakie były inwestycje i jakie pan planuje na najbliższy rok?
Zakupiłem stado podstawowe bydła mięsnego, 11 sztuk mamek i byka zarodowego. Do tego doszły dwa zbiorniki na zboże. Następnie wybudowałem płytę obornikową pod wymogi unijne, za którą dostaliśmy zwrot kosztów. Skorzystałem z programu inwestycje dla gospodarstw indywidualnych.
Czy nie mieli państwo problemów z wybudowaniem płyty?
My, można nawet powiedzieć, trochę skorzystaliśmy od tych, którzy namawiali do budowy płyty i gdy cała suma wpłynie im na konto, zaczną budowę. Jednak nie budowali sami tylko podwykonawca. My jednak wybraliśmy solidną firmę, która nie biorąc żadnej zaliczki wybudowała płytę i zapłata nastąpiła po realizacji inwestycji. Rolnicy mieli różne problemy z nieterminowymi inwestorami, którzy nie stawiali się na odbiór, a przez to z Agencją. To przestroga dla rolników, że nie trzeba podpisywać umów o wpłacie całej sumy z góry. Nie ma takiego obowiązku
Wróćmy do gospodarstwa. Chce Pan rozwijać stado. Jak wygląda to rynkowo na obecny stan? Czy jest to opłacalne?
W ostatnim czasie hodowla zmieniła się na niekorzyść, bo przy zakupie mamek cena była od 10 do 12 zł za Limousin, a w tej chwili cena spadła od 8zł i ciągle idzie w dół.
Ja mam za małe stado, żeby bezpośrednio współpracować z zagranicą Musiałbym mieć z 50 mamek.
Hodowla jest pracochłonna. Najbardziej zrobienie kiszonki oraz siana. Tyle tylko, że nie ma udoju to jest łatwiej, wymogi odnośnie czystości są ogromne. A u mnie w gospodarstwie najwięcej pracy mam przy wycieleniach.
Jaki jest Pana park maszynowy?
Mam dwa ciągniki i cały osprzęt pomocniczy, kombajn stary bizon na tyle areału (68 ha) wystarcza. W gospodarstwie pomaga mi wujek, który jest zatrudniony jak domownik. Czasem jest jakaś pomoc na żniwa. W tym roku do koszenia kukurydzy na kiszonkę wynajmowaliśmy wydajną sześciorzędową maszynę.Złożyliśmy wniosek do PROW-u o nową maszynę traktor 110 koni i kosiarkę rotacyjną, ale jak na razie już prawe rok czekamy i nic.
Czy rolnik może dokupić ziemię w tej okolicy?
U nas na gminie zostało z 50 ha tylko tej najgorszej ziemi. Tutaj nie ma możliwości odkupienia w tej chwili ziemi od ANR Tylko w obrocie prywatnym. Obecnie wiele osób przechodzi na renty strukturalne i przepisują na syna albo córkę i potem młodzi sprzedają ziemię. Z agencji jest ten problem, że gmina Lubrza uważana jest za atrakcyjną i każdy kawałek ziemi jest atrakcyjny ze względu na bliskość jezior. Jak narazie nie ma tu żadnego gospodarstwa agroturystycznego, bunkry są podciągnięte pod Pętlę Budziszyńską, jeziora też nie mamy. Uważam, że wieś Staropole nie ma zbyt korzystnego położenia.
Został Pan wybrany dwa lata temu na sołtysa. Jakie ma Pan plany z Radą Sołecką na poprawę jakości życia, co trzeba we wsi poprawić?
W tej chwili też do PROW-u 2007-2013 jest realizowany projekt odnowa wsi, w naszej gminie ustaliliśmy, że 4 wsie złożą wnioski. Mamy do zagospodarowania park przy świetlicy wiejskiej i mamy już plac zabaw w tym roku nowy postawiony. Chcemy przy boisku wybudować szatnię dla sportowców. Potrzeb jest dużo tylko trzeba się dostać do tego programu.
Wieś ma 420 mieszkańców. Są rodziny z pokoleń oraz mamy trzy bloki po byłych PGR-ach. Większość z tych osób jest na rentach a dzieci pozostawały tu. szkołę podstawową mamy w sąsiedniej wsi, a jednak taniej jest kupić mieszkanie tu niż w Świebodzinie, odległość nie jest duża to i nie ma problemu dojechać do miasta.
Jak tu wygląda problem szkód łowieckich?
Ze szkodami jest jak wszędzie, koła łowieckie nie chcą płacić. Dopiero gdy są powoływane specjalne komisje i wtedy jak się odwołamy to się znajdują pieniądze. Dogadujemy się, do sądów się raczej nie idzie, bo wtedy sprawa ciągnie się nawet kilka lat.
Widzi Pan jakąś receptę na polepszenie współpracy z kołem?
No oczywiście! Większa ochota kół łowieckich do rozmów. Mamy na terenie koło łowieckie, wadą tego koła jest bardzo mała liczba członków a duży areał lasów ok. 4 tys. ha. Zawsze będą mieli problem, żeby dopilnować wszystkiego.
Skąd Pan czerpie wiedze rolniczą jeżeli chodzi o nowinki rolnicze itd.?
Jeżdżę na wszystkie szkolenia na jakie dostaję informacje organizowane przez ODR lub Izbę Rolniczą. Staram się zawsze uczestniczyć bo coś ciekawego można się zawsze dowiedzieć.
Jak w tym roku wygląda problem suszy w gminie?
W zbożach jarych oszacowaliśmy do 70%, w zbożach ozimych 40-50%. Zboża jare to będzie tragicznie, jęczmień szczególnie. W niektóre kawałki pola to nawet nie będzie po co wjeżdżać kombajnem bo ani słomy z tego nie będzie ani zboża.
Refleksje dotyczące polityki rolnej.
Na pewno czas przetrzymywania i rozpatrywania wniosków złożonych o pomoc finansową z PROW jest zbyt długi. A ceny ciągle rosną i projekt okazuje się nieaktualny jak przychodzi do sfinalizowania go. Powinno to szybciej funkcjonować. W tej chwili złożyłem już dwa wnioski – drugi na zróżnicowanie działań w kierunku nierolniczym na usługi w gospodarstwach wiejskich. Ma to być działalność pomocnicza –usługi transportowe.
W gminie jest bardzo mało składanych wniosków, ludzie się boją. We wsi jest tylko 3 takich większych rolników, którzy żyją z własnego gospodarstwa.
Czy jest u was we wsi koło gospodyń wiejskich?
Jest, ale ono nie działa zbyt aktywnie. We wsi jest zbyt duże zróżnicowanie ludzi. Mieszkańcy bloków popegeerowskich kiedyś byli oddzieleni od wsi i tak zostało nawet po połączeniu. Tamci pracowali w PGR-e a ci we wsi i do dnia dzisiejszego to w ludziach siedzi. Jak organizują ci ze wsi coś, to tamci się nie przyłączają i odwrotnie, jest to strasznym hamulcem dla integracji wsi.
Czy widział Pan rolnictwo zachodnie unijne?
Byłem w Niemczech. I moim zdaniem oni nie są lepsi od nas. Sprzęt mają może lepszy, ale to też zależy gdzie. Jak niedawno była wizytacja u mnie i zobaczyli jakim my sprzętem operujemy to byli zdziwieni. Myśleli, że u nas jest o wiele gorszy sprzęt. Nie jest najgorzej w Polsce.
Pana hobby, marzenia?
Moje hobby to gołębie. W gospodarstwie jest mało czasu ma hobby. Przy zwierzętach zawsze jest sporo roboty, a wakacje spędzam na żniwach. A największym marzeniem jest rozwój gospodarstwa, żeby przeszły złożone projekty i dokupienie gruntu.
Nie żałuje Pan że wrócił na wieś?
Nie! 15 km mam do Świebodzina wiec jest to niedaleko. A tutaj jest chociaż spokój, cisza i pracuję na swoim.
Na koniec co by Pan powiedział mieszkańcom miast , którzy mówią, że rolnicy mają dobrze bo mają dopłaty, a ciągle narzekają?
Ludzie w mieście widzą tylko to co pokazuje telewizja, że rolnik ma wielkie dopłaty, a tak naprawdę to są rekompensaty. Ludzie w mieście myślą, że rolnik siedzi w domu i tylko pieniądze dostaje. Nie wiedzą często ile to pracy kosztuje. Samo paliwo, koszty nawozów i środki ochrony roślin wszystko podrożało. W tej chwili trzoda chlewna jest w ogóle nie opłacalna. My nie mamy zysku pośrednicy zabierają wiele, praca jest od 6:00 do 21:00, a nieraz i dłużej. Nie ma wakacji, więc jak ktoś nie spróbował prawdziwego życia na wsi mam prośbę – niech się nie wypowiada.
Dziękuje za rozmowę
Małgorzata Pałys